Żużel. Koszmarny upadek po 20 latach ścigania. Wystarczył jeden błąd

Garry Stead na żużlu oszałamiających wyników nie zrobił, ale w Anglii był solidnym ligowcem. Jego karierę brutalnie przerwał koszmarny upadek, po którym został sparaliżowany. Choć minęło od niego blisko 16 lat, to Anglik się nie poddaje.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Garry Stead Materiały prasowe / Wikipedia / BBC / Na zdjęciu: Garry Stead
18 maja 2007 roku zakończyła się dwudziestoletnia kariera Garry'ego Steada. Brytyjczyk w taki sposób nie zamierzał rozstawać się z żużlem. Kochał ten sport i choć kokosów na nim nie zarobił, to ścigał się w niższych klasach rozgrywkowych. Jego kariera końca dobiegła w Somerset. Jego Stoke Potters jechało wówczas mecz z miejscowymi Rebeliantami.

Jeden błąd zmienił życie

Do fatalnego w skutkach wypadku doszło w trzecim biegu. Stead jechał na prowadzeniu, jednak na wyjściu z drugiego łuku czwartego okrążenia popełnił szkolny błąd. Stracił kontrolę nad motocyklem, uderzył prosto w bandę i upadł na tor. Na leżącego rywala najechał Jordan Frampton. Trafił w plecy.

Stead przez kilkanaście minut był opatrywany na torze. Następnie zabrano go do szpitala. Sytuacja była bardzo poważna. Lekarze walczyli o życie 35-latka. Niezbędna była pilna operacja, aby zatrzymać krwawienie wewnętrzne. Doszło do złamania kręgosłupa, nogi, miednicy i kostki. Wiadomo było, że czeka go długie leczenie.

ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"
Początkowo informowano o złamaniach, dopiero po kilku dniach przekazano, że Stead jest sparaliżowany od pasa w dół. To był szok dla kibiców, kolegów z toru i angielskich promotorów. Powszechnie lubiany i szanowany zawodnik w jednej chwili stracił zdrowie. Powołano charytatywny fundusz, z którego przekazywano środki na specjalistyczne leczenie.

- Przejdę przez to. Z pomocą wszystkich wokół mnie wiem, że mogę to zrobić. Wszyscy są dla mnie tacy mili. Od lat ścigam się i nigdy nie wiedziałem o tym, ile ludzie o mnie myślą. Kiedy zdobywałem mnóstwo punktów i wygrywałem mecze, nie myślałem tak naprawdę o kibicach. Teraz doskonale wiem, jak bardzo wszystkim na mnie zależy. Dziękuję za to - mówił Stead.

Może liczyć na pomoc kibiców

Całe żużlowe środowisko wysyłało sygnały wsparcia Steadowi. Głos zabrali działacze jego byłego pracodawcy, Workington Comets. - To był straszny upadek. Tego rodzaju kraksa pokazuje, jak niebezpieczny jest ten sport i jakie ryzyko podejmują ci faceci, aby zapewnić kibicom emocje - dodał Tony Jackson, który w 2007 roku był menedżerem Komet.

Garry Stead swą karierę rozpoczął w 1987 roku. "Gazza" - bo tak go nazywali fani - jako dzieciak wspierał Halifax Dukes. Jego pierwszym klubem był Cradley Heath Heathens, a następnie jeździł w Stoke Potters, Newcastle Diamonds, Bradford Dukes, Sheffield Tigers, Hull Vikings, Wolverhampton Wolves i Workington Comets. Sukcesy odnosił także w żużlu na trawie.

Od wypadku przechodzi rehabilitację. Nie poddaje się i ciężko trenuje, by być samodzielnym. Może liczyć na wsparcie kibiców w Wielkiej Brytanii. Coroczny turniej Ben Fund Bonanza to także okazja do tego, by wesprzeć zawodników w potrzebie, takich jak "Steady".

Zresztą on sam niemal co roku obecny jest na charytatywnych zawodach. W 2018 roku wrócił nawet na motocykl żużlowy. - Wszystko będzie w porządku, ponieważ nie będę wiedział, gdzie są moje nogi - żartował. Fani do dziś o nim pamiętają i może liczyć na ich wsparcie.

Czytaj także:
Cegielski mówi o ważnych zmianach dotyczących startów. Kibice będą zachwyceni!
Ma gotowy projekt radykalnej reformy i apeluje o odwagę. "Skorzystają wszyscy!"

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×