Klub otrzymał ostatnio wezwanie z PZM do zapłaty takiej właśnie kwoty i choć zamierza się odwołać od tej decyzji, to ma małe szanse na powodzenie. Przypomnijmy, że w 2022 roku każdy klub PGE Ekstraligi był zobowiązany do wyszkolenia trzech zawodników na motocyklach 500cc, oraz po dwóch w klasach 250cc i 85-125 cc.
Jedynymi klubami z elity, które podołały misji szkoleniowej w klasie 500 cc są Włókniarz Częstochowa i ZOOleszcz GKM Grudziądz. Wszyscy inni musieli zapłacić za braki przynajmniej 120 tysięcy złotych.
Przedstawiciel Fogo Unia Leszno, Piotr Rusiecki nie zgadza się z bezdusznymi przepisami i apeluje o zmianę głównych założeń.
ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia
- Przed tym sezonem sam podjąłem decyzję, że nie przyjmujemy do szkółki chłopaków w wieku 14-16 lat. Mamy już ośmiu zawodników w tym wieku z licencjami i w najbliższych latach nie jesteśmy w stanie zapewnić jazdy większej liczbie adeptów. Skupiamy się więc na szkoleniu 11-13-latków, aby w przyszłości zastąpili obecnych młodzieżowców. Chcemy szkolić przyszłych mistrzów Polski i świata, a nie zapchajdziury, którym podziękujemy po zaliczeniu egzaminu na licencję. Takie traktowanie juniorów nie jest zgodne z naszą filozofią - przyznaje prezes Unii, Piotr Rusiecki.
Taka polityka leszczynian wydaje się sensowna, ale niestety nie odpowiada rygorom ujętym w regulaminie szkolenia. Choć w zeszłym sezonie wychowankowie Unii Leszno ścigali się w różnych klasach rozgrywkowych, a wypożyczenia ratowały wiele drużyn, to na koniec okazuje się, że wysiłek włożony w szkolenie wciąż jest niewystarczający.
- Proszę mnie zrozumieć, mamy obecnie tylu zdolnych chłopaków, że nie chcemy już wydawać pieniędzy na szkolenie starszych zawodników. Wolimy skupić się na kolejnej fali wychowanków, która trafi do dorosłego żużla w 2-3 lata. Ten regulamin jest fatalny, bo nie uwzględnia racjonalnych potrzeb klubów i wymusza bezsensowne ruchy szkoleniowe. Gdyby kluby spełniły te wymagania, to co roku w Polsce pojawiałoby się 46 nowych zawodników. Po co nam aż tylu? Co mielibyśmy z nimi robić? - pyta prezes Unii Leszno.
Wiele wskazuje na to, że Unia Leszno nie jest klubem, który będzie musiał zapłacić największą karę. Zgodnie z założeniami Funduszu Szkoleniowego Sportu Żużlowego pieniądze pozyskane z kar mają być równo rozdzielone pomiędzy kluby, które w danej klasie rozgrywkowej spełniły wszystkie wymagania.
Unia Leszno w tym roku została jednak poinformowana, że przypadnie jej 10-procentowy udział w podziale pieniędzy z tego funduszu. Władze PZM tradycyjnie jednak nie informują podziale, nie podają listy klubów, które muszą zapłacić karę, ani całkowitej kwoty do podziału między drużynami.
- 160 tysięcy złotych kary to gigantyczna kwota, za którą mógłbym kupić trzy w pełni wyposażone motocykle. Nie zgadzam się z tą karą, dlatego jako klub na pewno się odwołamy. Rok temu szkoliliśmy choćby ukraińskiego żużlowca Nazara Parnickiego. W żużlu czekają nas chude lata, a działacze oczekują od nas irracjonalnych ruchów, które nie mają żadnego uzasadnienia sportowego, a tym bardziej finansowego - dodaje na zakończenie Rusiecki.
Czytaj więcej:
Cieślak mówi o sprawie Tarasienki
Król sarkazmu kończy 57 lat