Żużel. Jako nastolatkowie stawali na podium IMŚ. Nie każdemu udało się zrobić karierę

WP SportoweFakty / Krzysztof Urban / Na zdjęciu: Karol Żupiński w czerwonym kasku
WP SportoweFakty / Krzysztof Urban / Na zdjęciu: Karol Żupiński w czerwonym kasku

Kiedyś byli gwiazdami młodzieżowego ścigania. Stawali na podium mistrzostw świata i wróżono im wielką karierę. Po upływie nieco ponad dziesięciu lat o niektórych z nich już świat żużlowy nie pamięta.

Historia Indywidualnych Mistrzostw Świata w klasie 250cc nie jest zbyt obszerna, bowiem pierwszy światowy czempionat rozegrano w 2010 roku w Slanym. 10 lipca tamtego roku na czeskim obiekcie pojawili się reprezentanci siedmiu krajów, a wśród nich: Czesi, Niemcy, Anglicy, Francuzi, Szwedzi, Włosi oraz Nowozelandczyk.

By wyłonić historycznych, bo pierwszych medalistów potrzeba była rozegrania dwóch wyścigów dodatkowych - o złoto oraz o brąz. W konfrontacji o najniższy stopień podium, Niemiec Michell Hofmann pokonał Ashleya Morrisa.

W walce o złoto górą był Eduard Krcmar nad Valentin Grobauer.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

W zawodach udział brali również m.in. Victor Palovaara (8. miejsce), Paco Castagna (9. miejsce), Steven Mauer (13. miejsce) i Jacob Thorssell (16. miejsce).

Mistrzowie nie zrobili karier

Krcmar wygrywał nie tylko w 2010 roku przed własną publicznością, ale także w kolejnym sezonie. Niejako była to dla niego "powtórka z rozrywki", bo i tym razem wywalczył czternaście punktów, a o złocie rozstrzygał wyścig dodatkowy. W nim Krcmar pokonał Victora Palovarę. Do dwóch mistrzowskich tytułów Czech dorzucił srebro w 2012.

Sukcesy w 250cc nie przełożyły się jednak na jego wyniki na motocyklach o pojemności 500cc, choć za czasów juniorskich udowadniał, że drzemie w nim potencjał. Siedem lat temu, stanął na drugim stopniu podium mistrzostw Starego Kontynentu dla zawodników do 19. roku życia. Do swojego CV dorzucił za młodzieżowca dwa medale mistrzostw Europy Par (złoto 2014, brąz 2015).

Dziś 27-latek z Kladno uchodzi za solidnego ligowca, ale ściga się na najniższym ligowym pułapie w Polsce. I jest to jego jedyna liga zagraniczna. Z Texom Stalą Rzeszów może powalczyć o awans do 1. Ligi, co może być dla niego ogromną szansą, by po kilku latach po raz trzeci zasmakować ścigania na zapleczu PGE Ekstraligi.

I spośród tych, którzy wygrywali mistrzostwa świata w klasie 250cc jest zawodnikiem, który robił zdecydowanie największą karierę, o ile tak to można nazwać. Kolejne trzy lata (2012-2014) to dominacja Niemców - Michaela HaertelaDaniela Spillera i Sandro Wassermanna, którzy próbowali swojego szczęścia w kraju nad Wisłą, ale bez większego szczęścia.

Eduard Krcmar uchodził za duży talent i czeską nadzieję
Eduard Krcmar uchodził za duży talent i czeską nadzieję

W latach 2015-16 na najwyższym stopniu podium stawał Matthew Gilmore. Australijczyk też zapowiadał się na niezłego zawodnika, a jego potencjał dostrzegła Fogo Unia Leszno. Jednak jak szybko pojawił się w Polsce, tak równie szybko z niej zniknął, a teraz ściga się wyłącznie w ojczyźnie.

Szczęścia do rozwoju nie mieli także dwaj kolejni mistrzowie świata, Ben Ernst i Jonas Knudsen. Pierwszy z nich został okrzyknięty bardzo dużym talentem, ale gdzieś się pogubił i dziś jako 20-letni żużlowiec walczy o przyszłość w Polsce. Szansę da mu GKM Grudziądz U-24. Duńczyk natomiast związał się z KS Polonią Piła. Debiut w gronie seniorów do najłatwiejszych należeć nie będzie.

Zdecydowanie więcej szczęścia miał młodszy brat Jonasa Knudsena, Jesper, który w 2019 roku wygrał rywalizację światową w klasie 250cc, a trzy lata później został najlepszym juniorem w Europie w rywalizacji na pięćsetkach. Jeśli poczyni kolejne postępy przez dwa następne lata, to ma szansę zajechać dalej.

Dwie ostatnie edycje IMŚ 250cc to wygrane Oskara Palucha i Mikkela Andersena. Obaj uchodzą za największe talenty w swoich krajach, ale to, jak sobie poradzą w dorosłym żużlu, będzie można ocenić za kilka lat.

Zmienne szczęście medalistów

W sezonach 2010-2020 na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata stanęło jeszcze czternastu zawodników. Równie dużym sukcesem dziś pochwalić się może dwóch żużlowców, a są to Dimitri Berge i Lukas Fienhage. Obaj zostawali najlepszymi zawodnikami globu w rywalizacji na długim torze, a na klasycznych zdecydowanie lepiej wiedzie się pierwszemu z nich. Berge jest ważnym ogniwem Trans MF Landshut Devils bacznie obserwowanym przez kluby PGE Ekstraligi. Fienhage wylądował w najlepszej lidze świata, ale tylko po to, by być odesłanym do drużyny U24.

W pierwszej lidze ścigać się będzie trzech wicemistrzów świata 250cc - Victor Palovaara (2011, Arged Malesa Ostrów), Mads Hansen (2015-16, Trans MF Landshut Devils) oraz Karol Żupiński (2017, PSŻ Poznań). 2. Liga Żużlowa to przede wszystkim dwukrotny brązowy medalista (2017-18), Philip Hellstroem-Baengs, któremu nadal wróży się wielką karierę, choć ta jest na razie dosyć kręta i z różnymi perypetiami.

Nie możemy zapomnieć o ekstraligowych składach, gdzie widnieje nie tylko Fienhage. W 2018 roku srebrny medal zawisł na szyi wychowanka Stali Gorzów, Mateusza Bartkowiaka, z kolei Motor Lublin ma w swoich szeregach trzeciego zawodnika świata z 2019 roku, Noela Wahlqvista.

Karol Żupiński był pierwszym Polakiem z medalem IMŚ w klasie 250cc
Karol Żupiński był pierwszym Polakiem z medalem IMŚ w klasie 250cc

O nich mało kto już pamięta

Nie wszystkim udało się zaistnieć w dorosłym żużlu, choćby w minimalnym stopniu. Niektórzy sukcesy w klasie 250cc muszą uznać za największe w swojej karierze, bo szybko mówili "pas" odwieszając kevlar na kołek lub przepadając wśród krajowej szarzyzny. Tak było m.in. z Michellem Hofmannem (brąz w 2010 roku), Michaelą Krupickovą (brąz w 2013), Darrelem de Vriesem (brąz w 2014), czy Jeddem Listem (brąz w 2016).

Czytaj także:
To oni za kilka lat mogą stanowić o sile Stali Gorzów
Jeszcze nie zadebiutował, a kibice już zachwyceni. To będzie strzał w "10"?

Komentarze (0)