Jacek Woźniak certyfikat żużlowy uzyskał w 1986 roku, ale na pierwsze ligowe występy musiał poczekać do kolejnego sezonu. Od 2 sierpnia 1987 roku, kiedy zadebiutował w starciu z Wybrzeżem Gdańsk, wystartował w prawie 300 spotkaniach.
Przez ponad 20 sezonów zdobywał punkty dla: Polonii Bydgoszcz, Wybrzeża Gdańsk (1993-1998), KSŻ-u Krosno (1999-2004) oraz Orła Łódź (2005-2006).
- Kiedy ja kończyłem karierę, to starszymi jeżdżącymi zawodnikami byli Andrzej Huszcza, Piotr Świst i Jacek Krzyżaniak. Myślę, że byłem gdzieś trzeci-czwarty pod względem wieku, który był czynnym zawodnikiem, więc kończąc karierę mając 37 lat, to nie było zbyt wcześnie. Byłem już wiekowym żużlowcem - powiedział Jacek Woźniak w materiale "Gryfy na przesłuchaniu", który jest produkcją klubowej telewizji Abramczyk Polonii.
ZOBACZ Andriej Kudriaszow szczerze o chorobie i najbliższej przyszłości. Zobacz całą rozmowę!
Doświadczony, były już żużlowiec zapytany o najlepszy moment w karierze wspomniał, że był to turniej rundy wstępnej do Indywidualnych Mistrzostw Świata w Częstochowie, którą rozegrano 5 maja 1990 roku. - Byłem powołany w roli rezerwowego. Okazało się, że jeden zawodnik nie dojechał, wskoczyłem do obsady i wygrałem ten turniej - dodał.
Woźniak tamtego dnia wywalczył 13 punktów, a w biegu dodatkowym o zwycięstwo pokonał reprezentanta RFN, Tommy'ego Dunkera. Podium uzupełnił Jacek Rempała, a za ich plecami w czołowej ósemce znalazło się jeszcze trzech Polaków, a także po jednym przedstawicielu z RFN i ZSRR. - Na ówczesne czasy to była sensacja i to dość spora, bo niewielu polskich zawodników wygrywało rundy mistrzostw świata. Sprzęt naszych zawodników odbiegał od zagranicznych, więc każde takie zwycięstwo odbijało się echem wśród kibiców i mediów - wspomniał Woźniak.
Po zakończeniu kariery Woźniak długo na emeryturze nie pozostał. - Pod koniec sezonu 2007 pojawiła się propozycja od ówczesnej Polonii, by zająć się mini żużlowcami. A jedynym mini żużlowcem z licencją był wtedy Szymon Woźniak i kilku adeptów. Od 2008 roku się w to zaangażowałem i to było dla mnie fajne, że kończąc karierę nie zostałem odcięty od tego sportu i mogłem nadal brać w nim udział - zaznaczył.
Czytaj także:
Zadebiutował w GP, a teraz celuje w PGE Ekstraligę
Po śmierci ojca zniknął z toru. Wraca, bo nie mógł znaleźć sobie lepszego zajęcia