Podopiecznym Lecha Kędziory grudziądzki owal sprawia jednak wiele problemów. W ubiegłym sezonie górą był GKM, który wówczas musiał sobie radzić bez Nickiego Pedersena.
- Prawdą jest, że Włókniarzowi trudno przychodzi zdobywanie punktów na naszym torze, ale szczególnie nie rozpaczam z tego powodu (śmiech). Mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie również zdołamy u siebie wygrać - przyznał Janusz Ślączka w rozmowie z klubowym serwisem Lwów.
Ślączka powiedział również, że zauważył pewną zależność w grudziądzko-częstochowskich konfrontacjach. - Gdy Włókniarz przegrywa w Grudziądzu, to następnie bardzo dobrze radzi sobie w kolejnych spotkaniach na własnym obiekcie i nie tylko.
ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"
Oba zespoły do tegorocznej rywalizacji przystąpią w odmienionych składach. Wśród gospodarzy pojawią się m.in. Max Fricke i Gleb Czugunow, zaś goście przyjadą wzmocnieni Mikkelem Michelsenem i Maksymem Drabikiem.
- Skład naszej drużyny został nieco przebudowany i wzmocniony. Jestem przekonany o tym, że zespół będzie mocniejszy, aniżeli miało to miejsce w ubiegłych latach. Nieco "świeżej krwi" wzbudzi ducha walki - skomentował Ślączka.
Trener ZOOleszcz GKM-u Grudziądz nie ukrywa, że celem jest awans do play-off, a jego cichą nadzieją jest to, by zawodników omijał pech związany z kontuzjami. Bo też te w ubiegłym roku nie dotknęły tylko jednego zawodnika jego zespołu.
Czytaj także:
Bezrobotny Australijczyk ogrywa gwiazdy PGE Ekstraligi
Doczekamy się reprezentanta... Sri Lanki?! "Marzę o tym"