Jarosław Handke: Dlaczego zdecydowałeś się na przyjazd z tymi chłopcami do Polski?
Brian Karger: Większość z nich ma jeszcze bardzo małe doświadczenie w dorosłym żużlu, oni wszyscy dopiero przesiedli się na "pięćsetki". Na takim etapie kariery ważna jest przede wszystkim jazda, dlatego aby nieco urozmaicić warunki, w jakich ci chłopcy się ścigają, postanowiliśmy przyjechać do Polski.
Ale dlaczego akurat do Rawicza? Przecież tutejszy tor ma 330 metrów i jest zaledwie o kilkadziesiąt metrów dłuższy od duńskich owali. Może lepiej było wybrać na przykład prawie czterystumetrowy tor w Poznaniu?
- Po prostu umówiliśmy się z działaczami klubu z Leszna, że będziemy trenować na ich torze w poniedziałek i we wtorek, a dwa wcześniejsze dni spędziliśmy w Rawiczu.
W 1991 i 1995 roku wraz z drużyną narodową sięgnąłeś po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata. Czy sądzisz, że dziś skład reprezentacji Danii jest lepszy niż przed piętnastoma laty?
- Trudno powiedzieć. Jednego jestem pewien, każdego z tych młodych chłopaków, których oglądamy, stać na bardzo dobre wyniki w przyszłości. Sądzę, że za jakieś pięć lat nasza reprezentacja będzie miała z nich sporo pożytku i będzie silnym zespołem.
W latach 1999-2000 startowałeś w cyklu Grand Prix. Jak oceniasz rozwój turniejów GP na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat? Poziom i emocje wzrosły czy też spadły?
- Wydaje mi się, że Grand Prix ciągle zmienia się na lepsze. Uważam, że lepszy jest właśnie system, kiedy każdy zawodnik odjeżdża te pięć gwarantowanych wyścigów. Chętnie oglądałbym jeszcze z dwie-trzy rundy GP więcej w sezonie, ale być może w przyszłości tak się stanie.
W Polsce startowałeś w sześciu klubach, zdecydowanie najwięcej czasu spędziłeś w Zielonej Górze. W tym tygodniu fani w Polsce emocjonują się przede wszystkim rozstrzygnięciami w finale ekstraligi właśnie między Falubazem a Unibaxem. Kto twoim zdaniem wygra?
- Naprawdę trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Chciałbym być na tych meczach, bo na pewno będą bardzo ciekawe i emocjonujące, ale nie potrafię powiedzieć, kto okaże się lepszy.
Ze startów w którym polskim klubie wyniosłeś najlepsze wspomnienia?
- Mam dobre wspomnienia z każdego polskiego klubu, w którym jeździłem. Oczywiście zdarzały się, jak zresztą wszędzie, gorsze chwile, ale generalnie było OK. Miło wspominam jazdę w polskiej lidze.
W 2012 roku Polska będzie współorganizatorem mistrzostw Europy w piłce nożnej. Podczas jazdy do Rawicza na pewno poczułeś na własnej skórze jak wyglądają nasze drogi na niecałe trzy lata przed tą imprezą. Czy Polska podoła temu zadaniu organizacyjnie?
- Mam taką nadzieję. Z drogami jest u was coraz lepiej, ciągle budujecie nowe. Obserwuję to, bo co roku przyjeżdżam do Polski i łatwo można to zauważyć. Myślę, że będzie jeszcze lepiej i ufam, że uda wam się zorganizować EURO 2012.
Od 2004 roku jesteś tunerem. Jak się czujesz w tej roli?
- Jestem dość szczęśliwy na tę chwilę. Kocham żużel, cieszę się, gdy mam z nim styczność, także po zakończeniu kariery. Jest to trochę inna forma kontaktu z tym sportem, jednak na pewno mi odpowiada i to co robię, sprawia mi przyjemność.
Z którym zawodnikiem współpracuje ci się najlepiej? Zajmujesz się tuningiem sprzętu polskich żużlowców?
- Generalnie z zawodnikami współpracuje mi się dobrze. Tak, z Polakami także współpracuję.
Mógłbyś powiedzieć z którym Polakiem współpracujesz?
- Jest ich paru, choćby Rafał Dobrucki czy Damian Baliński.
Niektórzy zawodnicy nie chcą zdradzać nazwisk swych tunerów, gdy osiągają świetne wyniki, by inni nie zaopatrywali się u tego samego człowieka. Czy to dobre rozumowanie?
- Myślę, że nie ma to większego przełożenia na rzeczywistość. W dzisiejszych czasach każdy z zawodników może zaopatrzyć się w podobnej klasy sprzęt. Sztuka polega na tym, by każdy z nich miał dopasowany dla siebie motocykl, bo żużlowcy mają różne preferencje.
W sezonie 2010 obowiązkowe będą nowe tłumiki w motocyklach żużlowych. Jako tuner możesz na ten temat wypowiedzieć się niczym fachowiec...
- Jest kilka nowych tłumików, które mają być używane od sezonu 2010 i stosowanie ich nie powinno być problemem dla zawodników. Są opinie, że niektóre z nich powodują spadek mocy silnika, ale do rozpoczęcia przyszłego sezonu jest jeszcze sporo czasu i na pewno zawodnicy będą jeździć na takich, które nie będą im w żaden sposób przeszkadzać.
Czy któryś z młodych chłopców, którzy przyjechali z tobą do Polski, jest w stanie zostać w przyszłości zawodnikiem formatu Nickiego Pedersena?
- Tak, jasne. Ci chłopcy jak na swój wiek jeżdżą naprawdę dobrze. Myślę, że za parę lat będziesz miał okazję zobaczyć kilku z nich w zawodach rangi mistrzowskiej.
W Polsce żużel na mini-torach jest mało popularny. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Danii. Czy uważasz, że mini-tor to dobra droga dla rozwoju przyszłego żużlowca?
- Jazda na mini-torach jest dla przyszłego żużlowca wręcz perfekcyjna! Proszę spojrzeć choćby na tych chłopców, którzy teraz trenują w Rawiczu. Latem jeździli oni może z dziesięć razy na normalnym torze, a tutaj już ścigają się na pełen gaz. Uważam, że bardzo wiele nauczyli się właśnie w czasie jazdy na mini-torach.
Po sezonie 2009 Ole Olsen nie będzie już pełnił żadnej funkcji w komitecie wykonawczym cyklu Speedway Grand Prix. Znaczna część polskich kibiców zaciera z tego powodu ręce, gdyż Ole często faworyzował swych rodaków...
- Nie do końca rozumiem o czym mówisz... Olsen faworyzuje Duńczyków?
Nieraz zdarzały się sytuacje, że przy upadku któregoś z Duńczyków Olsen biegł wraz z nim do budki i dzwonił do sędziego. To chyba wystarczający argument.
- Odnośnie Olsena mogę powiedzieć, że był to świetny zawodnik. Do momentu aż zdobył mistrzostwo świata speedway w Danii był raczej mało popularny. Sytuacja mocno zmieniła się po tym sukcesie. Człowiek ten ma ogromny wkład w rozwój żużla w naszym kraju.