[tag=6202]
[/tag]Robert Kempiński przez ponad dziesięć lat był trenerem ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, gdzie w 2021 roku zastąpił go na tym stanowisku Janusz Ślączka. Doświadczony szkoleniowiec pozostał w zespole Gołębi, gdzie obecnie jest asystentem wychowanka Stali Rzeszów.
Było jednak blisko tego, by Kempiński po wielu latach opuścił ekipę z Kujawsko-Pomorskiego. Przed ubiegłym sezonem miał ofertę od działaczy jednego z drugoligowych klubów.
- Miałem propozycję, co nie jest tajemnicą, że mogłem iść do PSŻ-u Poznań. Dopóki mnie tutaj chcą, to tu będę - powiedział Kempiński w "Ludzie GKM" realizowanym przez klubową telewizję grudziądzkiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała
Współpraca z Januszem Ślączką układa mu się bardzo dobrze. Obaj panowie, choć były pewne obawy o to, dogadują się wyśmienicie. Spełniają w klubie ważną rolę. Czym w trakcie meczu zajmuje się konkretnie Kempiński?
- Jestem na telefonie z Januszem. Nieraz trzeba przekazać pomysły, więc wiadomo, że trener nie może rozmawiać z zawodnikami, pilnować toru, polewania. Szybko da mi znać i ja działam dalej. Trzeba sterować nawet tym, kiedy polewaczka wyjedzie na tor albo kiedy ciągnik przejedzie przy krawężniku. Tak, aby było, jak najlepiej dla drużyny - dodał.
Trener Kempiński przez wszystkie lata na swojej drodze spotkał wielu zawodników. Obecnie pewnie sam nie jest w stanie zliczyć, z kim miał, chociażby epizod. Pytany, z kim pracowało mu się najlepiej wskazał oczywiście byłego mistrza świata, Tomasza Golloba.
- To był taki typ zawodnika, że jak coś chciał, to potrafił to wykorzystać. Chciał twardy tor i było wiadomo, że on na nim te punkty zdobędzie. Z innymi zawodnikami bywało różnie, bo chcieli np. przyczepny start, jechaliśmy na wyjazd, gdzie taki był, a oni tych startów nie wygrywali. Z niektórymi było przez to łatwiej, a z innymi ciężej - przyznał.
Czytaj także:
Żużlowiec z kibicowskim sercem
Jako nastolatkowie stawali na podium IMŚ. Nie każdemu udało się zrobić karierę