Żużel. Trener Abramczyk Polonii zabrał głos. "Po rundzie zasadniczej minionego roku też byliśmy faworytami"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz i Jacek Woźniak
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz i Jacek Woźniak

Jacek Woźniak przyznał, że choć w trakcie sezonu spędza na stadionie niemal każdy dzień, to i tak nie może się doczekać jego rozpoczęcia. Trener ocenił siłę swojego zespołu i wyjaśnił, jakie będzie spełniać role.

[b]

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Zacznę od banalnego pytania. Sezon zbliża się wielkimi krokami. Pan jako trener zapewne nie może się już doczekać?[/b]

Jacek Woźniak, trener Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Oczywiście, że tak, chociaż zdaję sobie sprawę, że to jest dopiero początek marca. Jestem świadomy, że pogoda będzie różna. Na to nie mam wpływu. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać, aż aura pozwoli nam wyjechać na tor.

Był zamysł, żeby spróbować już w tym tygodniu. Pogoda w Bydgoszczy jednak okazała się niezbyt łaskawa.

Niestety tak. W niedzielę rano obudziliśmy się w białej rzeczywistości. Spadł śnieg. Nie bez znaczenia były także przymrozki, dosyć solidne, bo sięgające 5-6 stopni. W takich warunkach nie ma mowy o ściganiu.

Ile musi upłynąć czasu, żeby tor znowu stał się zdatny do jazdy?

Od trzech do pięciu dni bez opadów i mrozów. A to wszystko przy założeniu, że temperatura będzie wynosiła powyżej dziesięciu stopni. Jeżeli wierzyć długoterminowym prognozom, rozpoczniemy pracę około 15 marca, jednak to nic pewnego.

Klubom na pewno zależy na czasie.

Na wiosnę wszyscy chcą jeździć jak najwięcej. To jest bardzo ważny okres. Wielu zawodników miało długą przerwę od żużla i potrzebuje regularnego kontaktu z maszyną. Do pierwszego ligowego spotkania pozostało jednak jeszcze sporo czasu. Ja zawsze powtarzam, że najpierw są te pierwsze śliwki robaczywki. Będą sparingi, będzie Kryterium Asów, ale zawodnicy nie będą jeszcze wjechani w sezon. Oczywiście to turniej wysokiej rangi, ale trudno zbudować najwyższą formę w tak krótkim czasie.

Na zdjęciu: Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Mikkel Michelsen na podium 26. Kryterium Asów
Na zdjęciu: Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Mikkel Michelsen na podium 26. Kryterium Asów


W którym momencie żużlowcy wchodzą we właściwy rytm? Trudno chyba spodziewać się, by wszyscy rozjeździli się już do chwili rozegranego pierwszego spotkania w lidze?


Zgadza się, to tak nie działa. Wbrew pozorom dobry występ na sparingach i Kryterium Asów wcale nie oznacza, że ta forma już jest ustabilizowana i zawodnik na 100 proc. pojedzie dobrze w lidze. Nie można zapominać, że takie wydarzenia to też czas na testy maszyn i ustawień silników.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Czugunow, Drabik i Mazur gośćmi Musiała

W której kolejce zawodnicy będą już wystarczająco objechani?

Tu nie chodzi o kolejki. Wszystko zależy od tego, ile zawodnik ma okazji do startów. Myślę, że w pełni wjeżdżeni będą do końca kwietnia. Swoje robi także doświadczenie. Młodsi żużlowcy potrzebują więcej czasu i okazji, żeby zbudować formę.

Poloniści nie próżnują. Wielu z nich chwaliło się tym, że już wyjechali na tor. Na przykład David Bellego, który wystąpił we francuskich rozgrywkach ligowych, czy Andreas Lyager i Szymon Szlauderbach.

I miejmy nadzieję, że to wyjdzie im na dobre. Nie ma innej drogi, żeby złapać odpowiedni rytm. Rzeczywiście, najwięcej kółek "wykręcił" Bellego, bo we Francji ruszyła liga. Inni również trenują. Przed nami trudny sezon.

Na zdjęciu: David Bellego
Na zdjęciu: David Bellego


Pan już pracuje z zawodnikami, czy to jeszcze nie ten etap?


Jeszcze nie. Moja rola zacznie się wtedy, gdy pogoda dopisze, cała drużyna zjedzie się wówczas do Bydgoszczy i rozpoczniemy wspólne treningi. Dobrze, że to nie będzie dla chłopaków pierwszy w tym roku wyjazd na tor. Przed nami dużo pracy, bo nadchodzi Kryterium, a pierwszy mecz ligowy rozegramy u siebie. Jak tylko aura będzie sprzyjająca, spotkamy się, wymienimy doświadczenia, spostrzeżenia i zaczniemy działać.

Jak wygląda początek przygotowań?

Wszystko trzeba wdrażać stopniowo. Żeby zacząć dopasowywać się do domowego toru i szukać na nim optymalnych ścieżek, najpierw trzeba złapać rytm. Zawodnicy po zimie są mniej lub bardziej zardzewiali, a można sobie z tym poradzić tylko systematycznym treningiem. W sklepie wprawdzie są do kupienia preparaty niwelujące rdzę, ale one niestety nie są przeznaczone dla zawodników (śmiech).

W każdej dyscyplinie jest tak, że nie jeżdżąc pół roku pewność siebie spada. Nawet jeżeli mając prawo jazdy po dłuższym czasie wsiądziemy za kółko i będziemy musieli przemieścić się z punktu A do punktu B, pojedziemy raczej asekurancko, a nie na "pewniaka". I w żużlu jest tak samo. Trzeba nabrać pewności siebie.

Pan jest zawsze powściągliwy, ale w takiej rozmowie grzechem by było nie zapytać o siłę Polonii.

Wszystkie osiem drużyn ma równe szanse i startuje z tej samej pozycji. Żużel to skomplikowana dyscyplina, los lubi weryfikować plany. Mam nadzieję, że przystąpimy do sezonu zgrani, ominą nas kontuzje i będziemy mogli realizować postawione cele. Czy Polonia ma silny skład? Papier przyjmie wszystko.

A oceniając sam papier? Teraz pole do popisu jest zawężone.

Eksperci dzielili się swoimi przypuszczeniami i wszyscy wiemy, jakie najczęściej opinie można było przeczytać. Ale ja z reguły swoją zostawiam dla siebie, bo nie lubię dzielić skóry na żywym niedźwiedziu. Poza tym od kuchni wygląda to trochę inaczej. Kibice widzą efekt końcowy, natomiast na to się składa systematyczna realizacja założeń. My skupiamy się tylko na tym. Musimy po prostu robić swoje. Za gdybanie nie przyznają punktów.

Trener zapewne brał udział w procesie budowania składu.

Odpowiem inaczej. Biorąc odpowiedzialność za jakiś projekt, nie można niczego robić w ciemno. Przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia.

Polonia skompletowała zespół, który powinien być szczególnie skuteczny na domowym torze, z czym bywało w przeszłości różnie. Zarówno Kenneth Bjerre, jak i Lyager, Bellego, czy Przyjemski czują się przy S2 bardzo swobodnie.

Nie lubię wracać do tego, co było. Oczywiście zawsze staram się wyciągać odpowiednie wnioski. Już w minionym sezonie powtarzałem, że liga jest bardzo wyrównana, mecze będą wymagające i próżno szukać chłopców do bicia. Szkopuł nie polega na tym, żeby jeździć bardzo skutecznie tylko u siebie i wygrywać wysoko, a potem przegrywać na wyjazdach.

Musimy być zbilansowani. Zobaczymy, kto trafi ze sprzętem, czy los nie spłata nam figla. Oczywiście jesteśmy dobrej myśli i patrzymy z optymizmem w przyszłość, bo wynik w zawodowym sporcie zaczyna się od nastawienia. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że będziemy silną drużyną u siebie, bo zawodnicy rzeczywiście lubią ten tor. Najpierw jednak trzeba wykonać pierwszy plan, którym jest awans do play-off. Wszyscy zaczynamy od zera.

Na razie wszystko wskazuje na to, że będzie dobrze, ale to tylko przedsezonowe spekulacje. Wracając jeszcze do poprzedniego roku, choć jak mówiłem, nie lubię rozdrabniać przeszłości, po rundzie zasadniczej też byliśmy faworytami. Ostatecznie pożegnaliśmy się z rozgrywkami w półfinale, choć niektórzy by w żadnym scenariuszu nie założyli, że los spłata takiego figla. Ale tak właśnie w sporcie bywa. Dlatego ja zawsze podchodzę do pozostałych drużyn z pokorą i jestem ostrożny w przewidywaniach, bo to nie one robią wynik.

Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski
Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski


Obowiązujący system rozgrywek jest według pana sprawiedliwy? Nie brakuje głosów, że zwycięzca rundy zasadniczej nie ma zbyt wielkich korzyści. Wygrana runda zasadnicza w cuglach, jeden słabszy mecz i wysiłek z całego sezonu idzie na marne.


Warunki są równe dla wszystkich. Jednych premiują bardziej, drugich mniej. Prywatną opinię zostawię dla siebie. Nam pozostaje się do tego tylko dostosować, znamy reguły gry.

Dalej będzie pan tak aktywnie wspierał bydgoską młodzież?

Jak najbardziej. Jeżeli chodzi o współpracę z Wiktorem Przyjemskim, nie zmienia się nic względem poprzedniego sezonu. Będę wspierał również trójkę młodszych adeptów z klasy 250 cc oraz opiekował się drużyną zgłoszoną do DMPJ, uczestniczył w życiu tego zespołu i prowadził go w trakcie rozgrywek jako trener.

I zapewne pomagał klubowi swoim doświadczeniem przy procesie przygotowania toru.

Trafił pan w punkt.

Jak sobie radzić, gdy sezon odchodzi w zapomnienie i zaczyna się pół roku przerwy?

Mogę wypowiadać się za siebie. Pierwsze dwa-trzy tygodnie są dobre na odpoczynek. Potem jednak zaczyna mi brakować całej otoczki żużla. Kibiców, treningów, zawodników. Z wieloma juniorami łączą mnie bliskie relacje, wspieram radą tych chłopaków, odkąd skończyli osiem lat.

W trakcie przerwy też nie narzekam na brak zajęć, odbywamy wraz z innymi trenerami obowiązkowe szkolenia i wypełniamy inne obowiązki. Od połowy marca natomiast od godzin porannych do późnych wieczornych jestem na stadionie, ale nie narzekam. Lubię to robić, zresztą inni trenerzy są w tej samej sytuacji i też nie marudzą (śmiech).

Dalej będzie pan brał udział w inicjatywach pozaklubowych? Na przykład w ekstraligowym campie dla młodzieży?

Jestem otwarty. Lubię dzielić się swoim doświadczeniem. Jeśli taki event ponownie dojdzie do skutku, to chętnie wezmę w nim udział. To ważne dla rozwoju żużla. Gdybym tak nie uważał, nie uczestniczyłbym w tym, bo nie lubię marnować czasu. Chłopcy mają okazję, żeby się pokazać.

Wielu z nich znalazło pracę w drużynach do lat 24. To fajna inicjatywa. Korzystają z niej również zawodnicy z innych krajów, którzy zbierają wskazówki obcych trenerów, mogą pokazać się w kraju, w którym jest najlepsza liga na świecie. Nie można zapominać o rozwoju dyscypliny. To co jest teraz, jest teraz, ale przyszłość jest równie ważna albo i ważniejsza.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Co ten transfer oznacza dla Polonii? "O wszystkim i tak zadecydują seniorzy"
Były żużlowiec realizuje się w nowej roli i czerpie z tego frajdę. Ma nadzieję na lata pracy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty