Żużel. Wskazał swoje idealne miejsce na ziemi. Marzy, by się tam osiedlić

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna

Kacper Woryna jest Ślązakiem z krwi i kości, choć sportowo w tej chwili związany z północą województwa śląskiego. Marzy mu się jednak, by kiedyś opuścić ojczyznę i osiedlić się na innym kontynencie.

Kacper Woryna nie ukrywa swoich pasji i miłości. Tą największą jest oczywiście jego żona, Dagmara, ale wysoko w jego sercu jest też koszykówka i Australia. I to właśnie Antypody są idealnym miejscem dla rybniczanina, który ma tam nawet swoich... przyszywanych dziadków.

Woryna bardzo ciepło wypowiada się o Andre i Janinie Brzezinskich. - Zapraszali mnie do siebie, aż w końcu przyszedł taki okres, że podjąłem decyzję, że lecę. "Dziadek" jest znany w środowisku, może nie w aktualnym, ale kiedyś trzymał z tymi starszymi zawodnikami, jak Jancarz, Plech, Tkocz, Pyszny. Mój dziadek (Antoni Woryna - dop. red.), też był w Australii. Ja go traktuję jak dziadka i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że on wraz ze swoją żoną rozkochał we mnie Australię. Gdyby nie oni, to nie zdecydowałbym się, by tam samemu lecieć. A to było moje marzenie - powiedział Kacper Woryna w rozmowie z Natalią Pietruchą na kanale Żużlowej Reprezentacji Polski.

Woryna przyznał, że kiedy chce odpocząć od depresyjnej i ponurej aury w Polsce, kiedy słońce jest schowane za chmurami, to zamyka oczy i jest na Main Beach w Gold Coast. Australia jest jednak dla niego wyjątkowa z jeszcze jednego powodu.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Nicki Pedersen doczeka się biografii!

- To tam się zaręczyłem trzy lata temu, a w tamtym roku byliśmy w podróży poślubnej i siedzieliśmy u dziadków trzy tygodnie. I będziemy to bardzo miło wspominać - dodał.

Rybniczanin nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć, co mu się podoba w Australii. Przyznał, że wpływ na to mają jego przyszywani dziadkowie, pogoda, kultura i dobre jedzenie. - Na razie to jest moje marzenie, a może kiedyś przerodzi się w cel, aby się tam osiedlić - skomentował.

Zawodnik Włókniarza Częstochowa nie ukrywał, że był również pod ogromnym wrażeniem kangurów, które spotkał zarówno na spacerze w krzakach, jak i na polu golfowym, gdzie dwa samce z licznego stada zaczęły się... bić.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty