Żużel. Trener Unii Leszno o wypożyczeniu juniora. "Mam inne zdanie niż zarząd"

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Rusiecki w rozmowie z Piotrem Baronem
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Rusiecki w rozmowie z Piotrem Baronem

Władze Fogo Unii Leszno przyzwyczaiły się już do tego, że co roku zarabiają gigantyczne pieniądze na wypożyczeniu młodzieżowców do innych klubów, a i tak mają czołową formację juniorską w Polsce. W tym roku mają jednak poważniejszy dylemat.

Choć kilku wychowanków Fogo Unii Leszno już zostało wypożyczonych do innych klubów, to w kadrze pierwszego zespołu wciąż jest przynajmniej czterech wartościowych juniorów (Damian Ratajczak, Hubert Jabłoński, Maksym Borowiak, Antoni Mencel), którzy mogą w tym roku występować w PGE Ekstralidze.

Wciąż nie zdecydowano, ilu z nich zostanie w klubie na cały sezon. Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się to wydawać.

- Nie ukrywam, że mam na ten temat inne zdanie niż zarząd. W mojej opinii byłoby lepiej, gdyby cała czwórka została w Lesznie. Na wypożyczeniu pojadą maksymalnie 50 biegów w sezonie, a w samej Ekstralidze U24 mają szansę na około 90 wyścigów. Do tego dojdą zawody DMPJ i inne turnieje. Może się okazać, że dzięki temu mogą mieć dwa razy więcej jazdy, a to przełoży się na ich doświadczenie i umiejętności. Wolę, by cała czwórka została w Unii i rozwijała się pod naszym okiem - tłumaczy szkoleniowiec Unii, Piotr Baron.

ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania

To zresztą nie jedyne argumenty doświadczonego trenera. Dodatkowymi są możliwość zbierania doświadczeń na torach klubów PGE Ekstraligi oraz walka o skład w najlepszej żużlowej lidze świata. Jego zdaniem poziom Ekstraligi U24 będzie znacznie wyższy niż rok temu i z takich zawodów też będzie można skorzystać.

Wiadomo, że władze klubu są innego zdania, a chodzi głównie o finanse Unii Leszno. Wypożyczenie choćby jednego juniora może oznaczać dodatkowe 200-300 tysięcy złotych w kasie klubu. Stawka jest więc spora.

- Ja patrzę na to tylko od strony sportowej i jestem pewny, że czterech juniorów w kadrze pierwszego zespołu, to byłby ideał. Jeśli w ogóle mielibyśmy rozmawiać o wypożyczeniu, to mówimy tylko o możliwości oddania jednego młodzieżowca, dwóch to byłoby zbyt duże ryzyko. Z władzami klubu umówiliśmy się, że ustalimy wszystko po zakończeniu przygotowań do sezonu. Wtedy będziemy znali formę zawodników i ustalimy co robić dalej. Dopiero wtedy zapadną kluczowe decyzje - dodaje Baron.

Chętnych na leszczyńskich juniorów na pewno nie zabraknie, bo choćby Maksym Borowiak zeszłorocznymi występami w Enea Falubaz Zielona Góra zrobił sobie tak dobrą reklamę, że w swoim składzie widziałby go zapewne każdy klub z I ligi. To właśnie ten zawodnik jest najczęściej wymieniany jako kandydat do jazdy na wypożyczeniu w I lidze.

Czytaj więcej:
Śpiewający powrót na tor Nickiego Pedersena
Dosypali nawierzchni. Mają kłopot

Źródło artykułu: WP SportoweFakty