W marcu mieliśmy wysyp informacji o zawarciu umów przez polskie kluby z różnymi spółkami Skarbu Państwa. Enea została ogłoszona jako sponsor Falubazu Zielona Góra, Stali Gorzów, PSŻ-u Poznań oraz Unii Leszno. Włókniarz Częstochowa za to niedługo poinformuje o podjęciu współpracy z Tauronem. Najwięcej kontrowersji wywołał jednakże Motor Lublin.
Przypomnijmy, że już wcześniej z lublinianami związany kontraktami była Grupa Azoty i Bogdanka. Teraz na tej liście znalazł się również Bank PKO BP oraz Orlen. To wszystko spowodowało, że klub z województwa lubelskiego zgromadził rekordowy budżet, który ma wynosić ponad 20 milionów złotych. Oficjalnie w PGE Ekstralidze wystartują oni pod nazwą Platinum Motor Lublin.
Zdziwiony takim rozwojem sytuacji nie jest Jerzy Głogowski, którego zdaniem, aby walczyć o tytuł mistrza Polski, potrzeba jak największej ilości gotówki w kasie klubowej. Dodatkowo podkreśla on, że lubelska drużyna to przecież obrońca najważniejszego trofeum w polskim żużlu, więc nie dziwi go fakt, że spora liczba różnych firm jest zainteresowana zainwestowaniem swoich pieniędzy w klub.
ZOBACZ WIDEO: ebut.pl Stal Gorzów postawiła jasne wymagania Oskarowi Fajferowi
- Nie jest łatwo w dzisiejszych czasach te pieniądze zgromadzić. Myślę, że duża w tym zasługa prezesa i zarządu, ponieważ rozmawiają z różnymi środowiskami. Czy to będą spółki Skarbu Państwa, czy duże firmy to nieistotne. Wszyscy chcą się reklamować i wszyscy chcą brać udział w takich przedsięwzięciach jak walka o mistrzostwo - mówi były żużlowiec Motoru w rozmowie z naszym portalem.
Mimo wszystko bliska współpraca klubów żużlowych ze spółkami Skarbu Państwa powoduje oburzenie wśród niektórych kibiców. Twierdzą oni, że takie "rozdawanie" pieniędzy jest elementem kampanii wyborczej prowadzonej przez parlamentarzystów i innych polityków partii rządzącej, spowodowanej zbliżającymi się w Polsce wyborami. Według byłego trenera klub nie robi nic złego i stara się dążyć do osiągnięcia jak najlepszych wyników w rozgrywkach, do czego potrzebny jest duży budżet.
- Klub w politykę nie wchodzi. To jest całkiem inna sfera. To jest sfera i działalność sportowa. Wiadomo, że te spółki czy firmy są różnej opcji politycznej, ale to nie jest ważne. To, że te spółki może będą uczestniczyć w walkach politycznych to ich sprawa. Klub buduje budżet i pracuje nad tym, żeby zrobić bardzo dobry wynik, czego potwierdzeniem był miniony sezon. Jednym się to podoba, a innym nie, bo klub ma duży budżet albo dlatego, że wspierają go spółki Skarbu Państwa. To jest państwo, a w tym państwie są różne opcje - przekonuje 63-latek.
To właśnie we wsparciu spółek Skarbu Państwa i innych firm Głogowski upatruje możliwość zebrania dodatkowych funduszy na powstanie nowego stadionu w Lublinie, na który kibice, ale także sam klub, czekają już od kilku lat. Wcześniej problemem był wybór odpowiedniego miejsca, w którym miałby powstać nowy obiekt, a także inne różne formalne sprawy. Teraz wydaje się jednak, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i już za kilka lat klub będzie mógł cieszyć się z nowoczesnej areny.
- W tym roku mają pojawić się plany budowy, a później rozpocząć przetargi. Kibice czekają na ten nowy obiekt. Fani muszą oglądać mecze w trudnych warunkach, a dodatkowo wielu innych po prostu się nie mieści na trybunach, a chętnych jest jeszcze więcej. Klub i miasto starają się, aby nowy stadion wybudować. Może te spółki albo inni sponsorzy zaangażują się w budowę, ponieważ są to bardzo duże koszty i na pewno byłoby dobrze, gdyby taka pomoc się znalazła - mówi nam były lubelski zawodnik.
Odniósł się on również do tematu zaległych pieniędzy, które nie zostały wypłacone Piotrowi Świstowi oraz innym zawodnikom. - Dziś Motor Lublin to jeden z najbogatszych klubów w Polsce, ale historia żużla w tym mieście ma więcej cieni niż blasków. To idealny moment na rozliczenie się z przeszłością - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Synowiec. Jerzy Głogowski przypomina jednak, że obecny klub nie uczestniczył w tamtych sprawach. Uważa on jednak, że Motor w jakiś sposób być może odpowie na te słowa.
- Może są to gorzowskie aluzje, jakieś takie w ramach rewanżu za Zmarzlika. To był inny klub, inni ludzie, więc tego się nawet prawnie nie da zrobić. Klub sam zbudował swój wizerunek, startując od samego dołu i sam sobie na to zapracował. Widać to po tym, że zawodnicy sami chcą tu jeździć, a oni rozmawiają ze sobą. Przecież Zmarzlik chce tam jeździć, a to dużo mówi. Zawsze tak było, że niestety pewne kluby nie płaciły i potem tych pieniędzy nie dało się odzyskać - zakończył.
Czytaj także:
- Usłyszał tragiczną diagnozę. Były zawodnik walczy z nowotworem złośliwym
- Żużel. Weekendowa zmiana planów. Finał MPPK i Puchar Fundacji PZM w nowych terminach