Samorządowiec, a przede wszystkim prawnik wie co mówi, bo przed laty reprezentował żużlowca Piotra Śwista w sądowym sporze przeciwko władzom jednego z poprzednich klubów reprezentujących Lublin w rozgrywkach żużlowych. Chodziło oczywiście o niezapłacone wynagrodzenie za starty w sezonie 2006.
- Wygraliśmy sprawę w sądzie i mieliśmy potwierdzenie, że Świstowi należą się wszystkie pieniądze uczciwie zarobione na torze. Gdy jednak chcieliśmy wyegzekwować wyrok, klub zakończył działalność. Takich historii w Lublinie było więcej, więc byłoby dobrze, gdyby ktoś poczuł się w końcu odpowiedzialny za dokończenie tych spraw. Nie można z jednej strony powoływać się na długą tradycję żużla w Lublinie, a z drugiej strony unikać pytań o pokrzywdzonych zawodników, którzy jeżdżąc w tym mieście, nie otrzymali obiecanego wynagrodzenia - dodaje Jerzy Synowiec.
To wszystko oczywiście efekt wtorkowej konferencji prasowej, po której Platinum Motor Lublin stał się być może najbogatszym klubem żużlowym w Polsce. Prezes Jakub Kępa pochwalił się nie tylko wartym nieoficjalnie ponad milion złotych kontraktem z Orlenem, ale także umową z PKO BP, która gwarantuje klubowi 600 tysięcy złotych rocznie. Poza dwoma potentatami, na kevlarach znalazło się również miejsce dla innych spółek Skarbu Państwa tj. Grupa Azoty, Bogdanka, czy Lotto. Żaden inny ekstraligowy klub nie może liczyć na tak duże wsparcie państwowych spółek.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Glazik, Sajfutdinow i Fajfer gośćmi Musiała
To wszystko wywołało zazdrość w innych miastach, ale także dało nadzieję, że klub postanowi rozliczyć się z nierozliczonymi sprawami swoich poprzedników.
- Nie mam wielkich nadziei, że uda się odzyskać całą kwotę, ale uważam, że skoro Motor stać, to powinien wykonać choćby symboliczny gest wobec środowiska żużlowego. Takich zawodników jak Świst, jest w Polsce zapewne znacznie więcej, a oni przecież ryzykowali życie walcząc dla tych kibiców - dodaje Synowiec.
- Przyznam szczerze, że już dawno spisałem te pieniądze na straty. Faktycznie byłoby jednak miło, gdyby Motor wykonał jakiś gest wobec dziesiątek poszkodowanych zawodników. W moim przypadku chodzi chyba o osiem tysięcy złotych, ale wiem, że niektórzy nie otrzymali znacznie większych pieniędzy - przyznaje Piotr Świst, który TŻ Lublin reprezentował w 2006 roku.
Tamten klub zakończył działalność w 2007 roku, a już w 2008 roku w jego miejsce wszedł inny podmiot, który z kolei upadłość ogłosił po sezonie 2015. To właśnie wtedy, po rocznej przerwie, żużel w Lublinie przejęła obecna ekipa, która w poprzednim sezonie doprowadziła klub do mistrzostwa Polski.
Pod względem prawnym, obecny Motor Lublin nie ma nic wspólnego z poprzednimi tworami. Jerzy Synowiec i Piotr Świst uważają jednak, że choćby od strony wizerunkowej, byłoby dobrze, gdyby klub zamknął sprawy po swoich poprzednikach.
Czytaj więcej:
Zwrot w sprawie transferu?
Wielki bez zgody na treningi