Nie amputowano mu nogi. To jednak nie jest dobra wiadomość

Facebook / Na zdjęciu: Andriej Kudriaszow
Facebook / Na zdjęciu: Andriej Kudriaszow

Wbrew wcześniejszym informacjom chory na raka płaskonabłonkowego skóry Andriej Kudriaszow nie przeszedł w zeszłym tygodniu amputacji nogi. Niestety badania wykazały, że przerzuty pojawiły się na kolejnych narządach.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć 31-latek opuścił w czwartek szpital onkologiczny w Warszawie, a planowana amputacja nogi się nie odbyła, to nie jest to wcale radosna informacja. Przeszkodą do operacji okazały się przeprowadzone badania, które wykazały, że rak zaatakował także górną część jego ciała. W takim przypadku amputacja nogi nie dość, że nie pomogłaby w walce z rakiem, to dodatkowo mogłaby przyspieszyć jego rozwój.

Ostatecznie zdecydowano, że wobec rozległych przerzutów najlepszym sposobem na walkę z rakiem skóry będzie chemioterapia. Andriej Kudriaszow już we wtorek przyjął pierwszą dawkę leku. Zgodnie z planem w warszawskim szpitalu ma stawić się za trzy tygodnie na kolejne badania i kolejny wlew. Chemioterapia to w jego sytuacji tak naprawdę jedyna metoda leczenia, która może pomóc zwalczyć chorobę.

- Jeszcze niedawno liczyliśmy, że immunoterapia rozwiąże nasz problem, potem - choć dziwnie to brzmi - nadzieją okazała się amputacja. Teraz już boimy się odpowiadać na pytania, jak Andriej się czuje, bo nie wiemy, co zdarzy się w kolejnych tygodniach. Jak już widzimy światełko w tunelu, to okazuje się, że jest to nadjeżdżający pociąg. Lekarze przyznali, że tak agresywnego nowotworu skóry jeszcze nie widzieli - przyznaje wspomagająca zawodnika Aneta Kuźniar.

Obecnie stan 31-latka jest na tyle słaby, że nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. Dodatkowo codzienne egzystowanie bardzo mocno utrudnia mu ból w lewej nodze, na której pojawiły się widoczne guzy.

Dużym wsparciem w trakcie choroby jest dla niego, poza najbliższymi, przede wszystkim Artiom Łaguta, który regularnie odwiedza go w Bydgoszczy, i wspiera mentalnie. Kudriaszow nie traci nadziei na wyleczenie. Wszyscy liczą, że chemioterapia przyniesie dobre efekty i pomoże w remisji choroby. Przy tak rozległych przerzutach potrzeba jednak sporo cierpliwości.

Przypomnijmy, że u zawodnika po raz pierwszy zdiagnozowano niepokojące zmiany pod koniec 2021 roku. Później był pod opieką lekarzy, ale uspokajali go, że nic złego się nie dzieje. Sytuacja przyspieszyła dopiero pod koniec 2022 roku, ale jak widać do tego czasu rak zdołał się mocno rozwinąć. Sytuacja jest tym trudniejsza, że kilka miesięcy temu zawodnikowi urodziła się córka, a jego żona musi obecnie opiekować się zarówno nim, jak i ich dzieckiem.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
1. kolejka sezonu przełożona?!
Gorzkie słowa Komarnickiego o Stali