Szymon Michalski, WP SportoweFakty: Jest pan jednym z nielicznych dziennikarzy, który nie boi się krytykować na wizji pomysłów PGE Ekstraligi. Nie spotkały pana z tego powodu nigdy żadne nieprzyjemności?
Michał Korościel, dziennikarz i komentator stacji Eleven Sports: Nie, nigdy nie miałem takiej sytuacji. Nikt ze Speedway Ekstraligi do mnie nie dzwonił. Z moim szefem z Eleven dyskutujemy, ale bardziej chodzi o styl i sposób przekazywania informacji, a nie o samą treść. I nie nazywałbym tego nieprzyjemnymi rozmowami. Uważam, że nie było ku temu podstaw, bo żadnej granicy nigdy nie przekroczyłem.
Czy nie było jednak tak, że w zeszłym roku obśmiewał pan PGE Ekstraligę za wprowadzenie systemu rozgrywek z sześciozespołową fazą play-off?
To widzowie powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ja obśmiewałem ten pomysł. Jestem odpowiedzialny tylko za to, co powiedziałem, a nie za to, jak zostało to zrozumiane. A jeśli chodzi o moją opinię o sześciozespołowej rundzie play-off, to pozostaje ona bez zmian. Nie podoba mi się ten pomysł i mówię o tym od zawsze. Kiedyś powiedziałem o tym nawet prezesowi Wojciechowi Stępniewskiemu na jednym z meczów i to nie jest żadna tajemnica.
ZOBACZ WIDEO: Budżety uszczuplone po wyborach? Europoseł PIS mówi o rozliczaniu polityków i Łukasza Mejzy
Nie obawia się pan jednak, że być może nieco nieświadomie przekroczy pan kiedyś pewną granicę?
Jeśli moje wypowiedzi nie będą obrażające i spowodowane jakimiś osobistymi animozjami, a tak nie jest i nie będzie, to nie sądzę, żeby były problemy. Pracuję w tym zawodzie kilka ładnych lat i odebrałem już mnóstwo różnych telefonów. Zawsze spotykałem takich szefów, że miałem, i nadal mam, komfort w mówieniu tego, co myślę. Nie jest też jednak tak, że tylko krytykuję PGE Ekstraligę, bo również ją chwalę.
Wracając do systemu rozgrywek, jest pan zwolennikiem czy przeciwnikiem powiększenia PGE Ekstraligi do dziesięciu drużyn?
Jestem za zachowaniem trzech poziomów rozgrywek. Jeżeli można to utrzymać i przy tym powiększyć PGE Ekstraligę do dziesięciu zespołów, to byłoby super. Wielu chciałoby, żeby było więcej drużyn w elicie. To może jednak pociągnąć za sobą dość niebezpieczne zmiany.
Co ma pan na myśli?
Jeśli zabierzemy z pierwszej ligi dwie drużyny, to ta będzie musiała zabrać dwa zespoły z drugiej ligi. Może się okazać, że druga liga będzie kadłubowa i będzie liczyć trzy-cztery drużyny, a może nawet i zostanie rozwiązana. Wtedy byłoby bardzo źle, bo w pierwszej lidze trzy kluby biłyby się o awans do PGE Ekstraligi, a pozostałe jeździłyby o nic, bo nikomu nie groziłby spadek.
Już w sobotę 8 kwietnia zainaugurowane zostaną rozgrywki ligowe w Polsce. To już kolejny rok pana pracy przy meczach PGE Ekstraligi w roli komentatora. Z kim dotychczas współpracowało się panu najlepiej?
Chyba z Marcinem Kuźbickim. Mamy podobne poczucie humoru, ale kompletnie inny temperament. Ja jestem bardziej wybuchowy, żywiołowy, reagujący spontanicznie. "Kuźbik" jest typem chłodnego analityka. Wydaje mi się, że bardzo dobrze się uzupełniamy.
W ostatnim Magazynie PGE Ekstraligi w Eleven Sports powiedział pan, że pana zdaniem Cellfast Wilki Krosno utrzymają się w elicie, a nawet, że zajmą szóste miejsce, co oznaczałoby ich udział w fazie play-off. Naprawdę aż tak przekonuje pana ta drużyna?
Jak wszyscy to tak kwestionują, to zaczynam się nad tym głębiej zastanawiać (śmiech). Podoba mi się to, jak jeździ Jason Doyle. Uważam, że Andrzej Lebiediew jest w stanie być solidnym ogniwem Wilków. Nie skreślałbym Krzysztofa Kasprzaka, mimo że przed sezonem nie błyszczy. Vaclav Milik może wrócić do czasów, gdy startował w Sparcie Wrocław, gdzie radził sobie całkiem przyzwoicie. Jestem fanem Mateusza Świdnickiego od dawna, ale trochę nie rozumiem jego indolencji wyjazdowej, jaka miała miejsce w zeszłym sezonie. Średnio mi się też podobał podczas MPPK w Rzeszowie. Jak krośnianie będą umieli ze swojego toru zrobić twierdzę, to myślę, że szóste miejsce jest w ich zasięgu.
Jeżeli nie Cellfast Wilki Krosno, to kto pana zdaniem pożegna się z PGE Ekstraligą?
Może ktoś nieoczywisty, typu Stal Gorzów lub Unia Leszno. Teoretycznie wydaje się, że liga może być podzielona na cztery mocne zespoły i cztery słabe. Spadek którejkolwiek z tych słabszych drużyn mnie nie zaskoczy.
Czyli akurat w tym roku sześciozespołowe play-offy bronią się?
Nie do końca. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, to Motor i Sparta po pięciu kolejkach będą już pewne udziału w play-offach. W zasadzie przez całą rundę zasadniczą będą jeździć tylko o to, z którego miejsca przystąpią do następnej fazy. I tak nie wiadomo, które miejsce będzie lepsze, bo nikt nie wie, kto zajmie miejsca piąte i szóste. Poza tym awans do play-offów z pierwszej pozycji musi być rodzajem jakiejś nagrody. A tak, to zwycięzca rundy zasadniczej pojedzie z szóstą ekipą, która gdyby była baraże, to ledwo uniknęłaby udziału w nich. Nie podoba mi się to.
Rozumiem, że w finale rozgrywek widzi pan Platinum Motor Lublin oraz Betard Spartę Wrocław?
Tak. Jeśli już miałbym wskazać zwycięzcę ligi, to byłaby to ekipa z Wrocławia. Nie jestem jednak do tego przekonany. Oba zespoły mają naprawdę podobną siłę rażenia i nie zdziwiłbym się, gdyby to jednak Motor sięgnął po mistrzostwo.
Zobacz także:
Zawodnik Unii Leszno zmaga się z nadwagą?