[tag=6307]
Matej Zagar[/tag] już jakiś czas temu ustalił, że chętnie wróci do ligowego żużla, ale pod warunkiem, że zainteresowany klub będzie gotowy wypłacić mu 100 tysięcy euro za podpis na kontrakcie i tysiąc euro za każdy zdobyty punkt.
Jak na kluby ekstraligowe nie są to zaporowe warunki, ale problem w tym, że podobne propozycje zawodnik kieruje także do pierwszoligowców.
Oczywiście to zapewne wstępne propozycje i jeśli tylko 40-letni żużlowiec otrzymałby szansę regularnych występów, to zapewne byłby skłonny negocjować pierwotną ofertę. Na razie jednak nikt poza Arged Malesą Ostrów nie był w takiej potrzebie, a i ostrowianie ostatecznie woleli postawić na młodego Francisa Gustsa i przynajmniej na razie wstrzymali rozmowy z innymi żużlowcami.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy
Słoweniec już jakiś czas temu deklarował, że zamierza cierpliwie poczekać na jakąś naprawdę atrakcyjną ofertę, która zapewni mu regularne występy do końca sezonu. Zawodnik ma w pamięci, że rok temu zdecydował się na jazdę w I lidze w Polonii Bydgoszcz, a potem żałował, że tak szybko podjął decyzję o zejściu klasę niżej.
Zadzwoniliśmy do zawodnika zapytać o jego działania na rynku transferowym i poprosiliśmy o komentarz do pojawiających się informacji, ale żużlowiec nie chciał rozmawiać na ten temat.
Były uczestnik Grand Prix może czuć delikatny zawód, bo przynajmniej na razie dość mocno oddaliła się wizja transferu zawodnika do Cellfast Wilków Krosno, a także ebebe PSŻ Poznań. Zagraniczni zawodnicy w tych klubach spisali się w pierwszej kolejce bez zarzutu i jeśli będzie tak dalej, to trudno będzie oczekiwać, by ktokolwiek z działaczy pomyślał o ściągnięciu Zagara.
Poza tym doświadczony zawodnik ma sporą konkurencję, bo obecnie o kontrakt walczą także Mateusz Szczepaniak, Adrian Miedziński czy Rune Holta. Niedługo do tego grona może dołączyć także Norbert Krakowiak. Ostatnio niespodziewane aktywny był także Adrian Gała, który nie wystąpił w pierwszym meczu PSŻ Poznań.
Inna sprawa, że kluby PGE Ekstraligi w większości nie mają wartościowych rezerwowych, a jedna poważna kontuzja może całkowicie odmienić plany i zmusić do sięgnięcia głęboko do portfela.
Czytaj więcej:
40-latkowie ośmieszyli rywali
Betard Sparta rozbiła bank w pierwszym meczu