Fani Tauron Włókniarza Częstochowa mogą odetchnąć z ulgą, bo wszystko wskazuje na to, że w niedzielnym hitowym starciu PGE Ekstraligi z Platinum Motorem Lublin, ich krajowy lider będzie do dyspozycji trenera Lecha Kędziory. Po dolegliwościach bólowych nie ma już śladu i gdyby nie to, że tor w Częstochowie jest przykryty plandeką, to pewnie nawet w czwartek zawodnik wyjechałby na trening.
Żużlowiec zapowiada nie tylko powrót na tor, ale także powrót do ligowych występów w znakomitej dyspozycji. Pomóc mają w tym wyjazdowe treningi, które tuż przed meczem zawodnik może odbyć w Opolu lub w innym polskim ośrodku.
- Czuję się dobrze i koncentruję się na przygotowaniach do niedzielnego spotkania - przyznaje Kacper Woryna w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy
Okazuje się, że wbrew wcześniejszym informacjom, zawodnik musiał odpuścić start w inauguracyjnej kolejce przeciwko ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz, nie z powodu bólu żeber, a stłuczenie mięśni w obrębie obręczy barkowej.
- Gdyby chodziło tylko o żebra, to zapewne zacisnąłbym zęby i wystąpiłbym już w Grudziądzu. Ból okazał się nieco mocniejszy i nie byłem w stanie rywalizować. Oczywiście żałuję, że tak potoczyły się sprawy, bo na próbie toru wykręcałem zbliżone czasy do bohatera dnia, czyli Nickiego Pedersena, co tym bardziej mnie rozżaliło, bo ten mecz mógł się dla Włókniarza inaczej potoczyć. Jednak to też potwierdza, że jestem dobrze przygotowany do walki w tym sezonie i to mnie buduje. Teraz myślę już tylko o meczu z Motorem Lublin - dodaje Woryna.
Dla częstochowian to może być kluczowy mecz sezonu, a ewentualne zwycięstwo nad mistrzami Polski jeszcze mocniej zaostrzy apetyty fanów Włókniarza na walkę o złoty medal. W tym starciu dużo do udowodnienia będzie miał nie tylko Woryna, ale także Jakub Miśkowiak, czy Mikkel Michelsen, którzy przeciwko GKM pojechali poniżej swoich możliwości. O idealnych przygotowaniach do hitu nie można jednak mówić, bo z powodu dużego zagrożenia opadami deszczu tor został przykryty plandeką, a zawodnicy najpewniej aż do niedzielnego meczu nie będą mogli na nim trenować.
Czytaj więcej:
40-latkowie ośmieszyli rywali
Betard Sparta rozbiła bank w pierwszym meczu