Żużel. Zawodnik Betard Sparty ma nad czym pracować. Zdradza, czego mu brakuje

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski

Bartłomiej Kowalski nie zaliczy ostatniego spotkania z Unią Leszno do udanych. W rozmowie z WP SportoweFakty 21-latek zdradza, czego mu brakuje i mówi też o sobotnim finale Drużynowych Mistrzostw Europy, na który został powołany.

Raptem trzy punkty widniały przy nazwisku Bartłomieja Kowalskiego po ostatnim meczu z Fogo Unią Leszno. 21-latek nie tylko przegrywał z seniorami rywali, ale również z rówieśnikami. Kowalski swoimi zeszłorocznymi wynikami przyzwyczaił do znacznie większych zdobyczy punktowych.

- Oczekuję od siebie więcej. Dla mnie to był dość słaby wynik indywidualnie. Najważniejsze, że wygraliśmy drużynowo, bo o to chodzi. Mam nad czym popracować, nie poukładało się wszystko tak, jakbym chciałbym. Punkty nie pokazują też tego, jak jechałem - mówił zawodnik Betard Sparty Wrocław w rozmowie z WP SportoweFakty.

Kowalski zdradził też, z czym zmaga się na początku sezonu. - Kilka drobnych rzeczy złożyło się na to, że te punkty potraciłem. Odczuwam też to, że tej jazdy było bardzo mało. Przez niekorzystną pogodę nie odjechaliśmy tylu sparingów, ile byśmy chcieli - dodawał.

ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"

Dla 21-latka tegoroczny sezon jest ważny z jednego powodu. Mianowicie po raz ostatni startuje w roli juniora. Nie dziwią też dość wysokie oczekiwania. W końcu to on jest wskazywany jako jeden z lepszych młodzieżowców w PGE Ekstralidze. - Nie odczuwam presji z tego powodu. Wiem, że stać mnie na dużo. Nawet o tym nie myślę. Skupiam się na tym, co tu i teraz. Czuję, że nic nie muszę, a mogę. Działacze Sparty też nie nakładają na mnie żadnej zbędnej presji - kontynuował Kowalski.

Nasz rozmówca skupia się nie tylko na startach w Betard Sparcie Wrocław, ale również na występach w Reprezentacji Polski. Już w sobotę 21-latek będzie pełnił funkcję rezerwowego Biało-Czerwonych podczas finału Drużynowych Mistrzostw Europy w Stralsund. Co ciekawe, Kowalski wskoczył do składu w miejsce Wiktora Przyjemskiego, który miał okazję zaprezentować się tydzień wcześniej w Gdańsku.

- Dopiero przed finałem w Stralsund dowiedziałem się, znalazłem się w składzie. Nie mam też żadnej umowy z trenerem, że na pewno w którymś biegu wyjadę na tor. To się okaże dopiero w trakcie zawodów. Złoto jest dla nas najważniejsze. Nie można nikogo lekceważyć, ale szczególnie groźni będą Duńczycy i Brytyjczycy. Nastawienie do zawodów jest takie, żeby przywieźć do Polski złote krążki. Srebrny medal też nie byłby ujmą. Każdy medal w końcu cieszy - zakończył Bartłomiej Kowalski.

Zobacz także:
Mrozek zapłacił za jakość, której nie ma
ROW Rybnik w rozsypce!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty