W czternastym biegu dnia meczu ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z Fogo Unią Leszno doszło do bardzo groźnej sytuacji z udziałem Chrisa Holdera i Kacpra Pludry.
Junior na drugim wirażu ostro wjechał pod łokieć byłego mistrza świata i spowodował jego upadek. Sytuacja była o tyle groźniejsza, że ten uderzył plecami w bandę, gdzie nie było już dmuchanego fragmentu.
- Na wyjściu z pierwszego łuku całą prostą też zostałem mocno przyciśnięty do płotu i nie miałem, jak się złożyć w drugi łuk. Później pojechałem nieco za ostro, ale to jest żużel i trzeba pojechać nieco ostrzej - powiedział Pludra przed kamerą Canal+ Sport 5.
Australijczyk po kilku chwilach podniósł się z toru i wrócił do parku maszyn o własnych siłach.
Sędzia uznał, że jazda juniora była zbyt agresywna i zdecydował się go ukarać nie tylko wykluczeniem, ale i żółtą kartką. Holder nie chciał rozmawiać z winowajcą swojego upadku, kiedy ten wyszedł mu na spotkanie przy bramie wjazdowej do parku maszyn. Wychowanek Unii Leszno w rozmowie z Łukaszem Benzem przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, że przesadził.
- Chris też domknął mnie do płotu, że musiałem się złożyć tam, gdzie on mi pozwolił. [...] Chciałem jechać, jak najlepszą ścieżką - dodał.
Czytaj także:Przełamanie Jakuba Miśkowiaka. Tego sobie życzy zawodnik Tauron WłókniarzaMógł zdobyć punkty na wagę zwycięstwa. Tego żałuje Oskar Fajfer
ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"