Żużel. Mógł zdobyć punkty na wagę zwycięstwa. Tego żałuje Oskar Fajfer

WP SportoweFakty / Julia Podlewsa / Na zdjęciu: Oskar Fajfer
WP SportoweFakty / Julia Podlewsa / Na zdjęciu: Oskar Fajfer

Pięć punktów i bonus, które wywalczył w piątek Oskar Fajfer, okazały się bardzo ważne dla ebut.pl Stali Gorzów. Zwłaszcza ten jeden, który gnieźnianin przywiózł do mety w czternastym biegu spotkania z Tauron Włókniarzem Częstochowa.

Oskar Fajfer w tym sezonie udowadnia niedowiarkom, że stać go na dobrą jazdę w PGE Ekstralidze. W Częstochowie, choć zdobył tylko pięć punktów z bonusem, to była to ważna zdobycz, która pomogła ebut.pl Stali Gorzów zremisować.

Miał on także swój udział w imponującej serii "Stalowców", którzy wygrali w samej końcówce meczu aż 14:4. - Indywidualnie mam duży niedosyt, bo dopiero na ostatni wyścig zrobiliśmy taką konkretną korektę, którą powinniśmy zrobić dwa biegi wcześniej. I było widać, że mogę się ścigać na dobrym poziomie - powiedział Fajfer po meczu.

Przynajmniej na razie wychowanek Startu Gniezno ma powody do satysfakcji z wyników, jakie osiąga w PGE Ekstralidze. W rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że w piątek mógł mieć jednak okazalszy dorobek.

ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"

- Uważam, że gdybym połapał się szybciej z tymi ustawieniami, to dorzuciłbym ze 2-3 punkty więcej. Mocno żałuję, ale cieszę się, że jako drużyna byliśmy w stanie w dwóch ostatnich biegach wyrwać remis - dodał.

Fajfer po wielu latach wrócił do jazdy w najlepszej lidze świata. I o ile na niektórych torach zaliczał pojedyncze starty, o tyle w Częstochowie nie było go bardzo dawno. W efekcie nie mógł zasugerować się tym, co było.

- Ktoś mi przed meczem wspomniał, że ostatni raz ścigałem się tutaj osiem lat temu. To spory szmat czasu. Nie zaglądałem w ogóle do zeszytu, jak to było, bo to za długi czas, a poza tym zmieniły się silniki, tunerzy. Nie miałoby to w ogóle sensu. Fajnie, że mogę przyjeżdżać jednak na takie tory i radzić sobie dobrze - skomentował.

29-latek nie ukrywa, że wszelkie zapiski dotyczące torów są pomocne, bo zawodnicy wiedzą, jakich błędów nie popełniać. - A na przykład w Częstochowie szukaliśmy i nieco błądziliśmy, robiliśmy korekty, ale w złą stronę. Dopiero, jak usiadłem, przemyślałem chwilę, że jest coś, co możemy jeszcze zmienić i albo to pomoże albo nie. I było znacznie lepiej, bo mogłem walczyć o punkty, które były bardzo ważne w kontekście remisu - przyznał nasz rozmówca.

Oskar Fajfer nie ukrywał zadowolenia, że jego drużyna przebudziła się w końcówce meczu i w trzech ostatnich wyścigach z wyniku 41:31 doprowadziła do remisu 45:45. Zauważył, że wystarczyła drobna korekta, która pozwoliła dogonić gospodarzy. Nie chciał jednak zdradzić, o co chodziło dokładnie.

- To jest tajemnica, nie będę pomagać rywalom (śmiech). Dla mnie okazała się to błaha sprawa, bo na ogół staram się tej korekty nie robić, a tu zrobiliśmy na ostatni i okazało się dobrym rozwiązaniem - przyznał.

Czytaj także:
Mocne słowa trenera Chomskiego. "Jak ja tego słucham, to mi się flaki wywracają"
Cieślak: Włókniarz miał szczęście, że nie przegrał. Widać, że są w dołku

Źródło artykułu: WP SportoweFakty