Dla Jakuba Miśkowiaka początek sezonu nie był udany, by nie powiedzieć, że wręcz brutalnie zderzył się z wejściem w wiek seniora. W dwóch meczach na jego koncie widniało zaledwie pięć punktów - dwa wywalczone w Grudziądzu i trzy na domowym torze przeciwko Platinum Motorowi Lublin.
Przełamanie przyszło w piątkowy wieczór. W meczu z ebut.pl Stalą Gorzów 22-latek osiągnął rezultat, który jak na drugą linię wydawał się zadowalający. Dodatkowo było widać poprawę w jego jeździe. Szczególnie w aspekcie wyjścia spod taśmy.
Miśkowiak tym razem nie miał problemu z motocyklem, który na starcie szedł wysoko do góry. - Myślę, że to element dopasowania sprzętu, by nie był tak mocny. To akurat nam wyszło i życzyłbym sobie w kolejnych tego samego. Ale, jak wiemy doskonale, to coś, co teraz nam pasuje, za chwilę wcale nie musi działać - powiedział Miśkowiak w rozmowie z WP SportoweFakty.
22-latek nie ukrywał rozczarowania faktem, że Tauron Włókniarz Częstochowa nie zdołał pokonać w piątkowy wieczór ebut.pl Stali Gorzów. Sam, choć zdobył sześć punktów, to też nie ustrzegł się błędów, z czego Miśkowiak daje sobie sprawę.
ZOBACZ WIDEO: Jak wygląda walka o skład w GKM? Szczepaniak o powodach wypadnięcia ze składu
Czy wpływ na lepszą regulację jednostek napędowych będzie miała temperatura? W ubiegłym roku również, kiedy zrobiło się cieplej, to i Miśkowiak zaczął lepiej jechać. - Mam nadzieję, że tak będzie. W ubiegłym sezonie tak było, więc życzę sobie, aby i w tym roku to się powtórzyło. Czas jednak pokaże, jak to będzie - skomentował.
W ostatnim czasie pojawiły się głosy, jakoby Miśkowiak zmagał się z problemami sprzętowymi, bo miał trafić na feralny sprzęt. Zawodnik zaprzeczył i był lekko zaskoczony takimi informacjami.
- To były te same silniki, ale inne ustawienia, które lepiej zagrały. Silniki mam od najlepszego tunera na świecie, który każdemu robi takie same jednostki. To ja muszę je wyczuć i dograć z ustawieniami, jak najlepiej to możliwe - przyznał.
Byłego mistrza świata do 21. roku życia zapytaliśmy, czy owal, jaki przygotowano w piątkowy wieczór, jest torem, który jest zbliżony do tego, na jakim chcą startować Lwy. - Trudno powiedzieć tak na gorąco po meczu, ale na pewno usiądziemy z chłopakami i porozmawiamy na ten temat. Początek spotkania nam wyszedł, ale potem rywale odjechali. Trzeba zatem uzgodnić, jaki robić tor, aby był powtarzalny - zakończył.
Czytaj także:
Mocne słowa trenera Chomskiego. "Jak ja tego słucham, to mi się flaki wywracają"
Cieślak: Włókniarz miał szczęście, że nie przegrał. Widać, że są w dołku