Ryszard Dołomisiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty podał nazwiska trzech żużlowców, którzy w listopadzie zmienili barwy klubowe, a jak do tej pory zawodzą. W zestawieniu znalazło się dwóch zawodników z PGE Ekstraligi i jeden z jej zaplecza.
****
1. Wiktor Lampart
Po tym, jak skończył wiek juniora, w Toruniu zatrudniono go z wielkim nadziejami. Dostał bardzo duży kredyt zaufania od trenera Roberta Sawiny, który na inaugurację wystawił byłego żużlowca Platinum Motoru Lublin pod numerem trzynastym. Lampart zakończył zawody przeciwko ebut.pl Stali Gorzów z dorobkiem znacznie mijającym się z oczekiwaniami. Zgromadził raptem cztery "oczka".
- Najbardziej rozczarował mnie właśnie Lampart. Wiązano z nim wielkie nadzieje, co pokazała inauguracja. W obliczu deficytu żużlowców do lat dwudziestu czterech uznano, że to może być strzał w dziesiątkę, ale na razie nie jest. Lampart zawsze był dosyć nierówny, ale to jednak jeden z tych żużlowców, którzy zaczynają zawody od zera, nawet dwóch, a potem wygrywają wyścigi. Spodziewałem się po nim więcej, chociaż z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że jego postawa mnie zszokowała - mówił Ryszard Dołomisiewicz.
- Transformacja z juniora na seniora nie zawsze jest prosta. Pod taśmą staje się z mocniejszymi rywalami, presja jest większa i trudniej poukładać wszystko logistycznie. Uważam, że Lampart nie będzie zawodził przez cały sezon i jeszcze się rozkręci. Ma stabilne zaplecze, ambicji odmówić mu raczej również nie można. Musi się zaaklimatyzować w Toruniu. Na razie to niewypał transferowy, natomiast uważam, że tak nie musi zostać do końca sezonu - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"
2. Adrian Gała
Zawodnik ebebe PSŻ-u Poznań nie łapał się do składu, więc zaczął już myśleć o zmianie barw. Dostał jednak szansę w meczu z H.Skrzydlewska Orłem Łódź, ale nie zapunktował i swoją dyspozycją potwierdził, że Tomasz Bajerski miał powody, by zdecydować się na inne rozwiązania.
- Adrian ląduje w tym zestawieniu nie tylko za początek bieżącego sezonu, ale i za całokształt. Wprawdzie zabłysnął późno, ale w Gnieźnie wyrósł na żużlowca z aspiracjami na 11-13 punktów w meczu. Odkąd zmienił barwy klubowe i przeszedł do Bydgoszczy, to nieustannie idzie w dół i nie potwierdza swych możliwości. To mnie dziwi, bo zdaje się, że on jednak ma papiery na dobrego żużlowca, nie skąpi na sprzęcie i widać, że żużel to jego pasja. W Polonii na początku sezonu 2021 przytrafiła mu się kontuzja, po której nie potrafił się zupełnie odnaleźć - mówił finalista IMŚ z 1986 roku z Chorzowa.
- I to też mnie zaskoczyło, bo myślałem, że po urazie się wjedzie. W ubiegłym roku, w Gdańsku, przygoda skończyła się tak, jak się skończyła, czyli raptem na kilku przyzwoitych spotkaniach. Tam różnie się mówiło o atmosferze i otoczce finansowej, szczegółów nie znam, ale być może to też się na Gale odbiło. Teraz przyszedł do Poznania i chyba walka o skład mu nie służy. Adrian albo nie łapie się do składu, a jak już raz pojechał, to zawiódł. Jeśli to tak dalej się potoczy, wyląduje w drugiej lidze. To byłby ogromny regres dla takiego zawodnika. Szkoda - dodał.
3. Fredrik Lindgren
Motor Lublin miał rywalizować o złoty medal z Betard Spartą, jednak wrocławski zespół jest kompletny. Piotr Pawlicki udowodnił w Toruniu, że może być silną podporą ekipy Dariusza Śledzia, w co niektórzy wątpili. Z kolei lubelski Szwed nie błyszczy. A jeżeli będzie dalej jeździł na takim poziomie, drużyna Macieja Kuciapy wiele straci.
- Zastanawiałem się, czy w tym miejscu powinien się znaleźć Max Fricke, czy Fredrik Lindgren, ale ostatecznie zdecydowałem się na tego drugiego. Były zawodnik Włókniarza od dłuższego czasu jeździ bardzo nierówno. Nie tak dawno przebył ciężki Covid-19 i być może przez to doszło do zmian, które uniemożliwiają mu prezentowanie stabilniejszej dyspozycji, choć i wcześniej różnie z tym bywało. Trudno powiedzieć, co dolega Lindgrenowi. W ubiegłorocznym Grand Prix potrafił przecież pokazać, że jest nadal czołowym zawodnikiem świata - zauważył były lider Polonii Bydgoszcz.
- Przychodzi liga i mam wrażenie, że jeśli warunki są nieodpowiednie, czyli wymagające, to Lindgren nie daje rady. Nie wydaje mi się, żeby lekceważył przygotowania do sezonu, bo to zawodnik dużego kalibru. Być może potrzebuje idealnych warunków, żeby dobrze jechać. Musi się poprawić, gdyż nikt się nie będzie z nim patyczkował, w PGE Ekstralidze nie jeździ się za nazwisko. Myślę, że trafił do Motoru jako mocna druga linia, ale jeden punkt na inaugurację, na dawnym domowym torze i słaby występ w MPPK to nie jest wesoła sytuacja. Uważam, że on w tym sezonie może mieć mecze na trzynaście punktów, ale i na trzy. Raczej będzie nierówny, jednak swoje zrobi. Na razie to spory niewypał - podsumował Ryszard Dołomisiewicz.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Kapitan ROW-u podsumował spotkanie z Abramczyk Polonią. "Myślę, że warto dać Kvechowi szansę od początku"
- Błysk geniuszu Bellego i Szlauderbacha. Abramczyk Polonia się rozpędza