Żużel. Komarnicki o gwizdach pod adresem Zmarzlika: Zero pretensji do kibiców

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w środku)
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik (w środku)

Kibice ebut.pl Stali podczas prezentacji przywitali Bartosza Zmarzlika oklaskami, ale po ostrym ataku na Szymona Woźniaka mistrz świata słyszał z trybun już głównie gwizdy. - Te akcja ze strony Bartka była niepotrzebna - uważa Władysław Komarnicki.

Powrót Bartosza Zmarzlika do Gorzowa budził duże emocje. Nic dziwnego, bo był to pierwszy mecz ligowy trzykrotnego mistrza świata na stadionie Edwarda Jancarza w barwach innego zespołu. Przed spotkaniem honorowy prezes Stali Władysław Komarnicki apelował, by przywitać 28-latka oklaskami. Tak też się stało.

Wszystko zmieniło się jednak w wyścigu siódmym, kiedy Zmarzlik gonił Szymona Woźniaka. Na pierwszym łuku ostatniego aktualny mistrz świata ostro wjechał pod rywala i ten z trudem utrzymał się na motocyklu. Tak ostra akcja w wykonaniu żużlowca Platinum Motoru Lublin nie spodobała się gorzowskim fanom. Z trybun można było usłyszeć głośne gwizdy, które towarzyszyły każdemu kolejnemu wyjazdowi Zmarzlika na tor.

- Gwizdy były spowodowane tylko jednym wydarzeniem. Ten atak był niefortunny i moim zdaniem niepotrzebny. Wiem, jakim sportem jest żużel, ale to nie było do końca fair ze strony Bartka. Nie musiał jechać aż tak ostro. Mam też świadomość, że Bartek takich ataków w swojej karierze przeprowadził znacznie więcej. To był jednak szczególny mecz i podkreślam, że w mojej ocenie nie musiał tego robić - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Władysław Komarnicki.

Były prezes Stali nie ma pretensji do kibiców. Jego zdaniem w ich zachowaniu nie było niczego niestosownego. - Kibice są wierni barwom. Zawodnicy przychodzą i odchodzą, a oni wspierają drużynę. Uważam, że podczas prezentacji przywitali Bartka bardzo gorąco i to mnie cieszy, bo o to apelowałem. Później jednak on był dla nich już rywalem i tak też go traktowali. Moim zdaniem nie wydarzyło się nic złego. Zero pretensji do gorzowskich fanów - podkreśla Komarnicki.

Piątkowe spotkanie w Gorzowie zakończyło się wygraną gości z Lublina 48:41. Prezes honorowy Stali nie ukrywa, iż czuje niedosyt. - Wierzę jednak, że to była ostatnia porażka na domowym stadionie. Stal ma naprawdę duży potencjał. Tym razem zabrakło punktów Oskara Fajfera, który wcześniej jechał świetnie. Nieco gorzej wypadł też Anders Thomsen, który ostatnio był liderem. Pozytywem jest za to ambitna jazda Wiktora Jasińskiego i Oskara Palucha. Po meczu z Motorem jest niedosyt, ale uważam, że ta drużyna będzie wygrywać w kolejnych spotkaniach - podsumowuje Komarnicki.

ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie

Zobacz także:
Termiński nie powinien już czekać?!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty