Drugi mecz domowy i drugi dreszczowiec w wykonaniu zawodników Arged Malesy Ostrów. Biało-czerwoni musieli się sporo namęczyć, aby odprawić z kwitkiem lokalnego rywala ebebe PSŻ Poznań.
Kluczowy dla losów spotkania okazał się wyścig 14., w którym zwycięstwo przypieczętował Grzegorz Walasek. Przed tym biegiem trener musiał wybrać pomiędzy trzema zawodnikami. Po 7 punktów mieli Walasek, Oliver Berntzon oraz Jakub Krawczyk, przy czym ten ostatni jako jedyny potrzebował nie czterech, a trzech startów, aby osiągnąć ten wynik.
- Zastanawiałem się bardzo, ale wiedziałem, że Grzegorz dobrze startuje i musi pójść z zewnętrznego pola. To czwarte było dość trudne i zaryzykowałem z Oliverem. Jakub, gdyby nie wygrał startu, byłoby mu ciężko. Bałem się o to, że za dużo brawury i będzie bardzo chciał się pokazać. Będzie miał jeszcze wiele okazji - wyjaśnił Mariusz Staszewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden mówi o frustracji. "Od września każdy krok był nastawiony na poprawę"
Od początku spotkania Francis Gusts zastępował Victora Palovaarę. Po dwóch zerach Łotysza szansę otrzymał 29-latek. Wygrał start, ale słabł z okrążenia na okrążenie. W swoim drugim wyścigu mocno pod bandę odprowadził go Krawczyk, a potem Szwed nie był w stanie minąć Kacpra Teski.
- Plan był taki, że jedzie Gusts, ale widać było, że sobie nie radził ze startami, więc później dostał też szansę Victor. Dobrze zaczął, ale później korekta nie w tę stronę i drugi bieg zupełnie nieudany - tłumaczył Staszewski.
Spotkanie mogło ułożyć się inaczej, gdyby błędu w biegu juniorskim nie popełnił Jakub Poczta. 19-latek... pomylił się o jedno okrążenie i spadł z pewnego prowadzenia na koniec stawki. Z 5:1 zrobiło się wtedy 3:3. Później na moment do głosu doszli goście.
- Była korekta gości i goście podgonili wynik, a potem my dokonaliśmy poprawek zupełnie nie w tę stronę. Dopiero lepsze rozwiązania przyszły na biegi nominowane. Wyglądało to tak w meczu z Rybnikiem oraz w czwartek. Ciężko nam idzie u siebie na początku sezonu, ale będziemy starali się robić powtarzalny tor i wyciągać wnioski. Wiadomo, można trenować, ale zawody to zawody i zawsze jest trochę inaczej - mówił.
Ostatecznie Arged Malesa Ostrów wygrała 48:41, a najskuteczniejszy w szeregach gospodarzy okazał się Tobiasz Musielak, zdobywca 12 punktów. Goście mocno jednak postraszyli. - Oby do końca wszyscy tylko straszyli, to będzie dobrze - zakończył szkoleniowiec.
Czytaj także:
- Skrzydlewski nie zostawia suchej nitki na zawodnikach. "Wygonili kibiców ze stadionu"
- Ależ pomyłka! A polski zawodnik już cieszył się ze zwycięstwa [WIDEO]