W sobotę o godz. 19:00 rozpocznie się Grand Prix Polski w Warszawie. PGE Narodowy po raz siódmy gości najlepszych żużlowców na świecie. W piątek o godz. 17:00 rozpoczęła się próba czasowa, zwana też kwalifikacjami. Zawodnicy mogą zapoznać się z torem, który na to wydarzenie jest układany, a także na podstawie uzyskanych czasów dokonać wyboru numeru startowego.
Niestety, już podczas swojej pierwszej sesji, podczas kończenia trzeciego okrążenia, na tor groźne upadł Dominik Kubera, który na te zawody otrzymał "dziką kartę". Reprezentantowi Polski podniosło na wyjeździe z drugiego wirażu przednie koło, po czym już na prostej startowej upadł z impetem na plecy i po chwili uderzył też w bandę.
Przy zawodniku od razu znalazły się służby medyczne, a po kilku minutach także karetka. Wyciągnięto nosze, na których Kubera opuścił owal. Jak wstępnie przekazała Marcelina Rutkowska-Konikiewicz pracująca dla Eurosportu, zawodnik narzeka na ból dolnej części pleców i głowy. 24-latek udał się do szpitala na badania.
Z kolei Mateusz Puka z WP SportoweFakty przekazał nam, że brat zawodnika potwierdził te informacje i dodał, że kask został w wyniku wypadku dość mocno uszkodzony.
Podczas próby czasowej nie widać, by zawodnicy mieli problemy z pokonywaniem kolejnych okrążeń. W środę odbył się turniej z udziałem polskich młodzieżowców, po którym wszyscy zgodnie przyznawali, że nawierzchnia na PGE Narodowym spisuje się bardzo dobrze i że jest lepsza, niż było to w poprzednich latach podczas tych samych zmagań.
- Tor spisuje się świetnie, jest bardzo dobrze przygotowany, równy. Trzymam kciuki za Dominika, aby było wszystko było w porządku - przyznał w wywiadzie dla Eurosportu Martin Vaculik, który kręcił swoje kółka w tym samym "bloku treningowym" co Kubera.
ZOBACZ WIDEO: Kolejne szczegóły w sprawie Pedersena. Prezes GKM mówi o wynikach badań i odczuciach Duńczyka