Wyścig finałowy na PGE Narodowym w Warszawie dostarczył nam kapitalnych emocji. Gdy Bartosz Zmarzlik wjeżdżał w ostatni wiraż włosy stawały dęba, bo Polak mógł przedrzeć się z trzeciej pozycji na pierwszą. Ostatecznie zabrakło niewiele, by trzykrotny mistrz globu mógł zdjąć klątwę z obiektu w stolicy naszego kraju i zwyciężyć w turnieju Grand Prix jako pierwszy Polak w tych zawodach. Finalnie po raz drugi w karierze na PGE Narodowym wygrał Fredrik Lindgren.
Decydujący wyścig rozgrywano na raty. W pierwszej jego próbie na tor na drugim łuku upadł Jason Doyle po tym, jak pod łokieć wcisnął mu się Bartosz Zmarzlik. Polak musiał nadrabiać stracony dystans po słabym starcie. Po tym, jak Australijczyk się przewrócił, pozostało oczekiwać na decyzję arbitra Jespera Steentofta. Sędzia uznał, że Doyle miał miejsce, by kontynuować jazdę, a w momencie gdy mijał go Polak, był już za nim.
To była katastrofa dla Australijczyków, bo nie dość, że Doyle został wykluczony, to pewny triumf stracił Jack Holder. Mknął on po pierwszą wygraną w Grand Prix w życiu i do szczęścia zabrakło mu 270 metrów z hakiem, bowiem do upadku Doyle'a doszło na wejściu w drugi wiraż trzeciego okrążenia. W powtórce Holder nie powtórzył tak udanego startu, za to zablokował napędzonego po szerokiej Zmarzlika, który wytracił całą prędkość. Polak zbudował ją jednak na nowo i na metę całą trójka wpadła niemalże równo.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Kubera, Dobrucki, Murawski i Gajewski gośćmi Musiała
Oczekiwania względem turnieju na PGE Narodowym co roku są takie same. Publika żąda igrzysk niczym na starożytnym Koloseum, które obiekt w stolicy Polski zaczyna przypominać, gdy pojawiają się na nim żużlowe motocykle wraz z całym anturażem. Ole Olsen wraz ze swoją ekipą rokrocznie staje przed wyzwaniem, by zbudować taki owal, który będzie umożliwiać atrakcyjną i efektowną jazdę. Na tegoroczną edycję przygotowali tor nieco szerszy, by stworzyć więcej okazji do jazdy po zewnętrznej.
I rzeczywiście, pierwsza seria startów zachwyciła. Już w biegu otwierającym turniej fenomenalnie przyczepność, jaką dawała zewnętrzna część toru, wykorzystał Mikkel Michelsen (zobacz więcej ->>). Chwilę później mieliśmy z kolei wyśmienity pojedynek Jasona Doyle'a z Fredrikiem Lindgrenem o zwycięstwo. Gdy zaczęliśmy zacierać ręce po takim początku, czar prysł po kosmetyce toru.
Zebrana z szerokiej odsypana nawierzchnia przez ciągniki oraz polewanie owalu sprawiły, że momentalnie zewnętrzna przestała nieść zawodników. Ten sam Michelsen, który tak hasał w inauguracyjnej gonitwie, w 5. biegu obierając tę samą linię jazdy zbierał ciężką szprycę spod kół rywali i do mety przyjechał cały umorusany. Kolejne biegi potwierdziły, że widowisko stało się bardziej stonowane.
Tor zmieniał się diametralnie, bo w czwartej serii startów już absolutnie kluczowe okazały się starty. W tej fazie zawodów należało dysponować już niebywale szybkim motocyklem. Wątpliwości rozwiewają też czasy osiągane przez zawodników. Te początkowe wahały się od 58-56 sek., by później zejść do granicy 55-54. Kolosalna różnica w tak krótkim czasie.
W tych zmieniających się warunkach najlepiej odnajdywał się wspomniany Jason Doyle, który pogromcę znalazł dopiero w 15. biegu, kiedy to poskromił go Bartosz Zmarzlik. Dla naszego mistrza świata zawody zaczęły się od upadku na drugim łuku. Potem była trzecia lokata i sytuacja Polaka wyglądała mocno średnio, lecz trzykrotny czempion globu szybko zabrał się do roboty. W drogę po podium w tej imprezie wyruszył od trzeciej serii startów.
Polacy w ogóle turniej rozpoczęli aż zanadto gościnnie. Na pierwsze zwycięstwo reprezentanta naszego kraju musieliśmy czekać do odsłony siódmej, w której triumfował... Bartłomiej Kowalski. Młodzieżowiec, który wskoczył do stawki w miejsce kontuzjowanego Dominika Kubery, pojechał jak stary wyga. Wygrał start, nie oglądał się za siebie i pognał po zwycięstwo.
Maciej Janowski zaprezentował się lepiej niż podczas pierwszej rundy w Gorican, ale i tak nie był to występ porywający. Wrocławianin kolekcjonował punkty w każdym biegu, aż do ostatniej serii startów. W niej nie udał mu się start z czwartego pola, przyjechał ostatni i pogrzebał swoje szanse na półfinał. Chwilę wcześniej z najlepszej ósemki tego dnia wypisał się też Patryk Dudek, który wypadł blado na tle czołówki.
Zmarzlik został jedyną nadzieją Polaków na finalny sukces, ale też jako jedyny był w stanie oferować wyprzedzanie na dystansie w końcowej fazie zawodów. W 20. odsłonie wyniósł się na szeroką, by nadrobić straty po słabym starcie. Jadąc po zewnętrznej zdołał dopaść Maxa Fricke'a. Później, w półfinale, wyszarpał sobie awans do decydującej batalii. Mimo że był w niej trzeci, to dla Zmarzlika i tak największy sukces w Warszawie. Jest to bowiem jego pierwsze podium na PGE Narodowym.
Do ostatecznego triumfatora Fredrika Lindgrena za to los tego dnia uśmiechnął się dwa razy. Najpierw w półfinale, gdy go poderwało, przez co wytrącił z płynnej jazdy Daniela Bewley'a. Eksperci i obserwatorzy nie mieli wątpliwości, że mimo iż Brytyjczyk się nie przewrócił, to bieg powinien zostać przerwany, a Szwed wykluczony. Tak się jednak nie stało. Potem natomiast Lindgren wykorzystał fakt, że wyścig finałowy został powtórzony.
Wyniki:
1. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 14 (2,2,0,3,2,2,3) - 20 pkt do klasyfikacji generalnej GP
2. Jack Holder (Australia) - 16 (3,2,2,1,3,3,2) - 18
3. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 12 (w,1,3,3,2,2,1) - 16
4. Jason Doyle (Australia) - 16 (3,3,3,2,2,3,w) - 14
5. Martin Vaculik (Słowacja) - 12 (2,1,3,2,3,1) - 12
6. Max Fricke (Australia) - 10 (1,3,2,2,1,1) - 11
7. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 9 (3,0,3,1,2,0) - 10
8. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 7 (1,3,0,3,0,0) - 9
9. Leon Madsen (Dania) - 7 (2,0,1,3,1) - 8
10. Maciej Janowski (Polska) - 7 (2,2,2,1,0) - 7
11. Mikkel Michelsen (Dania) - 6 (3,0,0,0,3) - 6
12. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 6 (1,0,0,2,3) - 5
13. Bartłomiej Kowalski (Polska) - 4 (0,3,1,0,0) - 4
14. Anders Thomsen (Dania) - 4 (0,2,2,0,0) - 3
15. Kim Nilsson (Szwecja) - 4 (0,1,1,1,1) - 2
16. Patryk Dudek (Polska) - 4 (1,1,1,0,1) - 1
17. Wiktor Przyjemski (Polska) - NS
18. Kacper Pludra (Polska) - NS
Bieg po biegu:
1. (58,36) Michelsen, Vaculik, Lambert, Kowalski
2. (56,49) Bewley, Madsen, Dudek, Zmarzlik (w)
3. (56,58) Holder, Janowski, Woffinden, Thomsen
4. (57,50) Doyle, Lindgren, Fricke, Nilsson
5. (56,39) Woffinden, Lindgren, Zmarzlik, Michelsen
6. (56,45) Fricke, Janowski, Dudek, Lambert
7. (56,56) Kowalski, Thomsen, Nilsson, Madsen
8. (56,14) Doyle, Holder, Vaculik, Bewley
9. (56,52) Doyle, Thomsen, Dudek, Michelsen
10. (55,27) Zmarzlik, Holder, Nilsson, Lambert
11. (54,90) Bewley, Fricke, Kowalski, Woffinden
12. (55,60) Vaculik, Janowski, Madsen, Lindgren
13. (55,31) Madsen, Fricke, Holder, Michelsen
14. (54,82) Lindgren, Lambert, Bewley, Thomsen
15. (55,28) Zmarzlik, Doyle, Janowski, Kowalski
16. (55,54) Woffinden, Vaculik, Nilsson, Dudek
17. (55,91) Michelsen, Bewley, Nilsson, Janowski
18. (55,60) Lambert, Doyle, Madsen, Woffinden
19. (55,46) Holder, Lindgren, Dudek, Kowalski
20. (55,38) Vaculik, Zmarzlik, Fricke, Thomsen
Półfinał nr 1. (55,87) Doyle, Lindgren, Fricke, Bewley
Półfinał nr 2. (55,67) Holder, Zmarzlik, Vaculik, Woffinden
Finał. (55,51) Lindgren, Holder, Zmarzlik, Doyle (w)
Sędzia: Jesper Steentoft