Zbigniew Suchecki w przerwie zimowej deklarował gotowość do walki o punkty w 2. Lidze Żużlowej. Zawodnik Startu Gniezno ambitnie podchodził do nowego sezonu, ale chyba nawet najwięksi optymiści nie przypuszczali, że będzie on wiodącą postacią w ekipie Tomasza Fajfera.
Gorzowianin w ostatnim meczu ligowym przeciwko Metalika Recycling Kolejarzowi Rawicz zdobył komplet dwunastu punktów z trzema bonusami.
A jeszcze kilkanaście godzin wcześniej miał ogromne problemy sprzętowe.
- Coś złego stało się na ostatnim treningu z moim silnikiem i dziś (czyt. w niedzielę - dop. red.) rano szybko zjawiłem się w warsztacie u Krzyśka Jabłońskiego. Powiedziałem: "Krzychu ratuj!" To była szalona niedziela, składać na kilka godzin przed meczem na nowo silnik. Ja nie pamiętam takiej sytuacji (śmiech) - powiedział Suchecki w rozmowie z portalem sportowegniezno.pl.
Zbigniew Suchecki nie ukrywa, że w ciemno podchodził do tego meczu i nie był w ogóle pewien czy uda mu się cokolwiek osiągnąć. - Krzysiek rozebrał głowicę, pomierzył, pozmieniał uszkodzone elementy i dlatego pojechałem próbę toru, żeby zobaczyć, czy to w ogóle jedzie. Zjechałem z toru i od razu stwierdziłem: "Cholera, nawet to idzie!" (śmiech) - dodał.
Wychowanek Pergo Stali Gorzów miał wiele do udowodnienia, bo w Daugavpils zmagał się z problemami sprzętowymi. Później przydarzył mu się upadek. - Cieszę się podwójnie, bo nie jestem w idealnej formie fizycznej, czuję się jakbym miał gwoździe w kręgosłupie, oddychałem na pół gwizdka i gdy były fale na torze, to kurczowo trzymałem się kierownicy, żeby mnie nie trzęsło za mocno. Fajnie, bo w końcu coś zarobiłem i będę kupić chociażby trochę tarczek sprzęgłowych - zakończył.
Czytaj także:
Kolejni zawodnicy opuszczą Cellfast Wilki?
Jeśli zrobią to raz jeszcze, to wylecą ze składu!
ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy