Żużel. Nicolai Klindt czuje się poszkodowany. "Przychodzi osoba i zmienia plan na mecz"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

- Trudno działać w sytuacji, gdy przygotowuje się określony rodzaj toru, a przychodzi osoba, której się on nie podoba i wraz z kilkoma osobami zmieniają plan na mecz - powiedział Nicolai Klindt po przegranym 44:46 meczu z ekipą z Landshut.

W niedzielę Nicolai Klindt zdobył 15 punktów w 6 biegach, jednak nie wystarczyło to do wygranej Zdunek Wybrzeża z Trans MF Landshut Devils. Duńczyk po starcie popełnił fatalny w skutkach błąd w 15. wyścigu, czego nie mógł odżałować po spotkaniu. W ostrych słowach wypowiedział się o pracy osób nadzorujących przygotowanie toru w Gdańsku.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Nie tak to miało wyglądać. Z czego wynikało to, że nie poradziliście sobie u siebie z Trans MF Landshut Devils?

Nicolai Klindt, zawodnik Zdunek Wybrzeża: To był start i nic więcej. Według mnie w tym przypadku można było zakończyć w tym meczu biegi po pierwszym okrążeniu, bo nie dało się wyprzedzać. Trudno jest jednak działać w takiej sytuacji, gdy przygotowuje się określony rodzaj toru, a przychodzi osoba, której się on nie podoba i wraz z kilkoma osobami zmieniają plan na mecz. Trenowaliśmy w zupełnie innych warunkach w piątek, ale nie jest to żadna wina Eryka Jóźwiaka czy toromistrza.

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

Czyli problemem były prace, które w niedzielę zarządził komisarz toru?

Nie będę tutaj o nikim mówił osobiście i wytykał komukolwiek błędów, ale sytuacja jest trudna. Na pewno tor nie wyglądał tak, jak w Bydgoszczy, gdzie odwołano nasz mecz, gorzej wyglądała też nawierzchnia podczas spotkania na inaugurację z ostrowianami. Na pewno szkoda mi Eryka Jóźwiaka, który nie po to spędził tyle godzin na torze, żeby tak to wyglądało.

Wasz plan związany z nawierzchnią był inny. W Gdańsku nie było mijanek. Czy planowany tor by na to pozwalał?

Jestem przekonany, że tak. Było widać, że zawodnicy mogli jechać tylko i wyłącznie jedną ścieżką, a gdy trenowaliśmy tych ścieżek było dużo więcej. Jak dla mnie nie było wcale mijanek w tym meczu, jedynie gdy ktoś popełnił błąd można było kogoś przegonić. Liczę na to, że w kolejnych meczach pojedziemy na takiej nawierzchni, na jakiej byśmy sobie tego życzyli.

Porozmawiajmy o faktach. Jesteście lepszym zespołem na wyjazdach niż u siebie, wasi rywale lepiej czują się w Gdańsku.

To prawda. Trzeba zrozumieć tę sytuację. Tor jest taki sam dla wszystkich, ale my trenujemy w innych warunkach, a przed pierwszym biegiem, gdy mamy już w głowie pewne ustawienia zaczynamy się zastanawiać co mamy zrobić, by jechać dobrze. Na wyjazdach patrzymy na to ze świeżą głową.

Może chodzi tu o presję przed meczami domowymi?

Nie uważam, że mamy jakąkolwiek niepotrzebną presję związaną z meczami ligowymi. Eryk Jóźwiak, Mariusz Kędzielski czy inni ludzie w klubie nie nakładają na nas dodatkowej presji, bo wiedzą że chcemy wygrywać, każdy z nas chce zdobywać trzy punkty w każdym biegu. Nie mam wytłumaczeń na to, co działo się w niedzielę. Nie zamierzam nikogo przepraszać, ale biję się w pierś za ostatni wyścig, w którym sam poprosiłem o start z toru C popełniłem błąd po starcie i dojechałem za rywalami.

Wcześniej byłeś jednym z nielicznych, którzy potrafili wygrywać z innego pola niż D.

Nie zabrałem się dobrze ze startu i później chciałem pojechać tam, gdzie wyjechał Kim Nilsson. Był tam też Daniel Kaczmarek i musiałem wjechać w zasypaną część toru, gdzie nie dało się jechać, bo nie była tam lana woda od długiego czasu. Na pewno żałuję tego, że w ligowych meczach gospodarz nie ma żadnego wpływu na przygotowanie toru. To ludzie stąd wiedzą, jak tor reaguje, a o wszystkim decydują osoby z zewnątrz. Przegraliśmy i musimy walczyć dalej.

Z Michaelem Jepsenem Jensenem wasza siła rażenia byłaby zdecydowanie inna.

Na pewno tak, ale nie mamy Michaela i musimy radzić sobie w tym składzie, który mamy. Jest u nas wielu zawodników, potrafiących zdobywać punkty, jak Keynan Rew czy Mads Hansen. Dla mnie teraz nie liczy się już zupełnie to, co było w pierwszych moich pięciu biegach, a to co zdarzyło się w ostatnim. Jestem bardzo rozczarowany.

Czy byłeś kiedykolwiek tak rozczarowany po meczu, w którym zdobyłeś 15 punktów?

Fakt, nigdy czegoś takiego nie miałem. Prawda jest jednak taka, że wszystko co zrobiłem wcześniej się nie liczy, bo przyjechałem trzeci w ostatnim biegu. Jest jak jest, generalnie mógłbym być zadowolony ze swojej formy, gdyby nie start w ostatnim biegu. Trzeba wyjść z tego z pozytywnymi wnioskami i iść dalej.

Czytaj także: 
Z nieba do piekła w Gdańsku
To może być kluczowy mecz dla Niemców

Źródło artykułu: WP SportoweFakty