Żużel. "Może trochę go poniosło". Kędziora skomentował zamieszanie z Drabikiem
Maksym Drabik zadziwił sztab szkoleniowy i kibiców w Częstochowie, kiedy postanowił opuścić park maszyn po trzynastym biegu. Sytuację przed kamerą Canal+ Sport skomentował trener Tauron Włókniarza - Lech Kędziora.
Tyle tylko, że po wyścigu trzynastym, w którym zanotował drugi defekt z rzędu, żużlowiec postanowił spakować torbę i opuścić stadion. Interweniować musiał prezes Michał Świącik - za jego sprawą Drabik wrócił do zespołu, ale w biegu nominowanym już nie pojechał.
- Miał jechać w biegu nominowanym, ale już go nie zastałem, więc pojechał Kuba (Miśkowiak - red.). Był też problem z jego sprzętem, reakcja musiała być natychmiastowa. Kuba był w pobliżu i był kolejnym zawodnikiem, który mógł wystąpić w wyścigu nominowanym - skomentował trener Włókniarza, Lech Kędziora przed kamerą Canal+ Sport.
- Dwa defekty, bieg po biegu, to trochę nieelegancko. Mógł się zdenerwować. Tym bardziej, że to zawodnik, który zdobywa punkty. Później, już po fakcie, Leon zadeklarował, że Maksym mógł wziąć jego motocykl. Trzeba było zgłosić skład biegów nominowanych, czas uciekał - opisał Kędziora.
- To jest normalne. Może trochę go poniosło, ale ja go rozumiem - podsumował.
Czytaj także:
- Żużel. Wielkie ściganie w Częstochowie. Zobacz, co zrobił Leon Madsen [WIDEO]
- Żużel. Drabik spakował się i wyszedł. Kuriozalne sceny w Częstochowie