Początek pierwszego niedzielnego starcia 7. kolejki PGE Ekstraligi zwiastował całkiem wyrównany pojedynek.
Wszystko posypało się w 5. wyścigu, kiedy obojczyk złamał Grzegorz Zengota. Dołączył on tym samym do Chrisa Holdera i Nazara Parnickiego na liście kontuzjowanych zawodników Fogo Unii Leszno.
- Na początek chciałbym życzyć Grzesiowi szybkiego powrotu do zdrowia. Niech wie, że ma w nas wsparcie. Mamy trudną sytuację. Trzech naszych zawodników jest kontuzjowanych. Dużo zdrowia dla nich. Będziemy walczyć - powiedział na początku rozmowy z WP SportoweFakty Damian Ratajczak.
Młodzieżowiec Byków w czterech pierwszych swoich biegach zdobył 9 punktów. Potem zapisał przy swoim nazwisku dwa zera. Z czego to wynikało? - Początek z mojej strony dobry. Szkoda tych dwóch ostatnich "śliwek". Brakuje w tych startach wypuszczenia motocykla, luźnego poczucia się na dojeździe, żeby w stu procentach walczyć tam z seniorami - tłumaczył junior z Leszna.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
Czy tak dobra jazda mogła sprawić, że młody zawodnik poczuł się aż zbyt pewnie? - To już w sumie mój trzeci rok w Ekstralidze. W pierwszym to może czułem takie poluzowanie po dwóch dobrych biegach, ale teraz skupienie jest cały czas. To były moje błędy. W Ekstralidze jest tak, że w jednym wyścigu możesz przyjechać pół prostej z przodu, a następnie pół prostej z tyłu. Czucie sprzętu i operowanie nim jest bardzo ważne. Pomyłki mają duży wpływ. Wiadomo, że cały czas się uczę, bo wciąż jestem w młodym wieku. Z roku na rok jest coraz lepiej, ale do perfekcji długa droga - skomentował.
Wynik 57:33 stawia Fogo Unię w kiepskiej sytuacji przed rewanżem w Lesznie. - Na pewno będziemy walczyć, nie poddamy się. Będziemy robić wszystko, by pokazać się z dobrej strony - zapewnił żużlowiec.
Czy wobec kolejnego urazu w zespole juniorzy mogą spodziewać się większej liczby startów w PGE Ekstralidze? - Na ten moment trudno coś powiedzieć - zakończył Damian Ratajczak.
Czytaj również:
Zengota poznał diagnozę. Wiadomo, co dalej
Kędziora skomentował zamieszanie z Drabikiem