Niezwykła relacja rodzeństwa. "Nikt nie rozumie go lepiej ode mnie"

Facebook / Karolina Jasińska i Wiktor Jasiński
Facebook / Karolina Jasińska i Wiktor Jasiński

W sportach motorowych w Polsce nie ma chyba drugiego tak zgranego duetu rodzeństwa występującego na najwyższym poziomie. Karolina Jasińska specjalnie dla brata weszła do męskiego świata i pomaga mu jako mechanik. On pomaga jej w motocrossie.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Ostatnio pojawiłaś się w teamie swojego brata jako mechanik podczas meczu z Fogo Unią Leszno. W parku maszyn przewijają się partnerki i mamy zawodników, ale siostry raczej unikają tego miejsca, nie mówiąc o pracy w trakcie zawodów. Skąd taki pomysł?[/b]

Karolina Jasińska (siostra zawodnika ebut.pl Stali Gorzów, Wiktora Jasińskiego): Motocykle to nasza wspólna pasja. Choć jestem trzy lata młodsza od Wiktora, to spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Jeszcze kilka lat temu oboje ścigaliśmy się na motocrossie, ale potem Wiktor wybrał żużel, a ja zostałam przy motocrossie. Nie zmieniło się jednak to, że jako rodzeństwo jesteśmy bardzo blisko i wspieramy się wzajemnie na różnych zawodach. Już w zeszłym roku towarzyszyłam Wiktorowi podczas kilku meczów i w tym roku też będę mu pomagać. On z kolei po piątkowym meczu PGE Ekstraligi potrafił wsiadać do samolotu, by na drugi dzień być przy mnie podczas zawodów w Niemczech.

Jaka jest twoja rola w teamie brata?

Jestem w parku maszyn po to, by mu pomóc. Wiktor nauczył mnie już wielu rzeczy, więc jeśli w trakcie meczu trzeba zmienić oponę, to nie mam z tym żadnego problemu. Zastrzegam jednak, że w trakcie zawodów nie pouczam go i nie wytykam błędów, bo wiem, że strasznie tego nie lubi. Jeśli widzę, że w poprzednim biegu popełnił błąd, to po prostu sugeruję mu, by obejrzał powtórki.

W trakcie meczów dużo rozmawiacie?

Ogólnie w trakcie zawodów staram się nie odzywać. Emocji jest tak dużo, że nie ma sensu generować dodatkowego stresu. Zresztą nikt nie zna go lepiej ode mnie, więc sama doskonale wiem, kiedy potrzebuje porozmawiać, a kiedy lepiej zostawić go samego.

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

Często się jeszcze kłócicie, czy to już nie ten etap?

Oczywiście, że się kłócimy, jak każde rodzeństwo. Mamy na tyle bliską relację, że możemy sobie powiedzieć wszystko i nikt się nie obraża. Ja, choć jestem młodsza, zawsze mam dużo do powiedzenia. Wiktor ma zupełnie inny charakter, jest spokojny, cichy i nie lubi za dużo mówić.

Wiele kobiet związanych z zawodnikami tak bardzo boi się o ich zdrowie, że w ogóle nie oglądają zawodów. Ty nie stresujesz się, że Wiktor za chwilę może uczestniczyć w wypadku?

Nasza mama niesamowicie stresuje się każdymi zawodami, w których startujemy, więc coś o tym wiem. Ja podchodzę do tego zupełnie inaczej, bo jestem w sporcie od wielu lat, sama uczestniczę w zawodach i pewnie dlatego jestem odporna na taki stres. Przyznam jednak, że gdy podczas ostatniego meczu Wiktor zaliczał glebę za glebą, to kończyłam zawody naprawdę mocno zmęczona.

Przed karierą żużlową Wiktor Jasiński osiągał spore sukcesy na motocrossie, jak choćby trecie miejsce na mistrzostwach Polski. Ty też możesz pochwalić się sukcesami?

Jestem trzykrotną wicemistrzynią Polski, cztery razy wygrywałam Puchar Polski, startowałam także na mistrzostwach świata i Europy. W ten weekend startuję w mistrzostwach Polski i liczę, że w końcu uda mi się zdobyć złoty medal. Wiktor skupia się na przygotowaniach do niedzielnego meczu, więc tym razem wyjątkowo nie ma go przy mnie.

Wiktor Jasiński i Karolina Jasińska wspierają się na swoich zawodach. On wybrał żużel, a jego siostra motocross (fot. Tomasz Kuczyński)
Wiktor Jasiński i Karolina Jasińska wspierają się na swoich zawodach. On wybrał żużel, a jego siostra motocross (fot. Tomasz Kuczyński)

Nie myślałaś o tym, by spróbować swoich sił na żużlu?

Mam za sobą kilka treningów i chyba szło mi naprawdę nieźle, skoro po pierwszych zajęciach trener Stanisław Chomski pytał mnie, czy nie chciałabym wziąć się za to na poważnie i dołączyć do szkółki Stali Gorzów.

I jak na to zareagowałaś?

Jazdę na żużlu traktuję jako zabawę i co roku staram się wyjechać na kilka treningów. Ostatnio też mnie kusi, więc w najbliższym czasie pewnie namówię Wiktora, byśmy wspólnie pokręcili kółka na torze. O zmianie motocrossu na żużel w ogóle jednak nie myślę, bo motocross bardziej mi się podoba. W Poza tym, tam są osobne kategorie dla kobiet i zdecydowanie łatwiej się przebić. Gdyby w żużlu można było się ścigać tylko z kobietami, to myślę, że mogłabym to rozważyć. Jestem pewna, że wtedy chętnych dziewczyn byłoby znacznie więcej.

Uważasz, że kobiety nigdy nie będą miały równych szans w starciu z mężczyznami na żużlowym torze? Chodzi o siłę?

Szczerze mówiąc uważam, że siła nie jest żadnym problemem na żużlu. Przejechałam wiele okrążeń i nigdy nie czułam jakiegoś ogromnego zmęczenia. Jeśli tylko koledzy dolewaliby mi metanolu, to mogłabym pewnie jeździć bez przerwy. Znacznie więcej siły potrzeba w motocrossie i tam ręce męczą się znacznie szybciej. W żużlu kluczowa jest jednak odwaga. Po odkręceniu manetki gazu, banda zbliża się strasznie szybko i mam wrażenie, że facetom łatwiej przychodzi opanowanie tych myśli. Nie wiem, czy można powiedzieć, że są bardziej szaleni, ale coś sprawia, że oni nie myślą o tej bandzie.

Jak na twoją obecność reagują inni mechanicy? Żużel to przecież sport zdominowany przez mężczyzn.

Znają nas już na tyle dobrze, że moja obecność nie jest dla nich żadnym zaskoczeniem. Zresztą zachowują się wobec mnie zupełnie normalnie. Nigdy nie miałam żadnych nieprzyjemnych sytuacji.

Wiktor zaczął jeździć na żużlu dopiero po skończeniu 18. roku życia, bo wcześniej zgody nie wyrażała na to wasza mama. Czy ty też miałaś taki zakaz?

Faktycznie podczas pierwszego żużlowego treningu miałam już 18 lat, ale nigdy nie pytałam mamy o zgodę. W naszej rodzinie sporty motorowe są zupełnie czymś normalnym. Na motocyklach jeździł dziadek, który prowadził warsztat, potem tata, więc my z Wiktorem od narodzenia byliśmy wychowywani przy motocyklach. Mi jednak zawsze dobrze było w motocrossie, więc gdyby nie Wiktor, to w ogóle nie pomyślałabym o treningach żużlowych.

Ty też marzysz o zawodowej karierze w sportach motorowych?

Skończyłam właśnie technikum ekonomiczne i napisałam maturę. Zamierzam pójść na studia związane z ekonomią. Motocross to cudowna pasja, ale moje życie nie kończy się na tym.

Żużlowa kariera Wiktora trwa już cztery lata. Czy w tym czasie mieliście okres zwątpienia, czy to wszystko ma sens?

Zdarzały się gorsze dni, ale nigdy nie było jakiegoś poważniejszego kryzysu. Jeśli Wiktorowi zdarza się słabszy okres, to wiem, że moją rolą jest wspierać go i pomagać. Tak jak mówiłam, jesteśmy praktycznie nierozłączni, więc wiadomo, że jeśli Wiktor ma jakieś rozterki, to zapewne przyjdzie z nimi do mnie.

To ty doradziłaś mu pozostanie w PGE Ekstralidze?

Nie musiałam szczególnie doradzać, bo praktycznie wszyscy w rodzinie mamy na ten temat takie samo zdanie. Dopóki jest szansa, to trzeba robić wszystko, by jeździć w elicie. Tutaj można uczyć się od najlepszych i mieć wsparcie ze strony klubu.

Wiktor w tym roku spisuje się na razie poniżej oczekiwań, zwłaszcza na wyjazdach. Rozmawiacie o tym?

On potrzebuje bardzo dużo występów, by prezentować najwyższą formę. Ostatnio widzę, że dyspozycja rośnie, więc z ciekawością czekam na kolejny mecz. Oczywiście mecze wyjazdowe są trudniejsze, bo Wiktor późno zaczął jeździć na żużlu i nie zna innych obiektów tak dobrze, jak pozostali zawodnicy. Nie zawsze wie, jak jeździć na danym torze i sam musi testować pewne rozwiązania. Z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej. Wierzę, że w Lesznie znów zaskoczy wiele osób.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Ostre słowa eksperta o Gale
Nagle przestali jechać

Komentarze (0)