Przypomnijmy, że Francis Gusts zaliczył niedawno upadek w Bauhaus-Ligan, kiedy to zahaczył o tylne koło Maksyma Drabika i zapoznał się z torem. Kraksa z pozoru nie wyglądała groźnie, a zawodnik po chwili wrócił do parku maszyn.
Na torze się jednak więcej nie pojawił, a szczegółowe badania wykazały złamanie kości łódeczkowatej nadgarstka.
- Czuję się bardzo źle i to nie chodzi nawet o ból fizyczny, ale kiedy słucham dźwięku żużla, to nie mogę przeżyć, że z powodu urazu, nie mogę wsiąść na motocykl. To dla mnie straszne uczucie - powiedział Gusts w rozmowie z infostrow.pl.
Utalentowany junior nie wie, ile może potrwać jego przerwa, bowiem każdy lekarz mówi coś innego. Jak przyznał, jeden specjalista uważa, że wystarczą mu trzy tygodnie absencji, a inny mówi nawet o sześciu czy ośmiu miesiącach.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gollob, Leśniak i Kowalski gośćmi Musiała
- Mam nadzieję, że w środę uzyskam wreszcie stuprocentowe, pewne informacje. Na razie słyszałem tak skrajnie różne opinie, że sam nie wiem, na czym stoję - dodał.
Gusts nie ukrywa, że ruszając ręką czuje ból, ale przy dużej dawce środków przeciwbólowych dałby radę wsiąść na motocykl. Chce być jednak gotowym w stu procentach, by wrócić na motocykl, ale zdaje sobie sprawę, że w niedzielę jego Arged Malesę Ostrów czeka ważny mecz z Enea Falubazem Zielona Góra.
- Nie chcę niczego obiecywać. Jeśli w środę będę miał dobre wieści od lekarza, być może w piątek spróbuję pojeździć na treningu i zobaczę, czy dam radę. Nie ukrywam, że są na to małe szanse - skomentował.
Czytaj także:
Zdobył dwa tytuły mistrza świata. Kończy karierę w wieku 21 lat
W Częstochowie pomoże mu... magia Jasnej Góry?