Na początek zapytaliśmy zawodnika, jak czuje się po zdobyciu kompletu punktów w meczu PGE Ekstraligi. - Za...rąbiście! Naprawdę mega fajne uczucie, fantastyczne. Od ostatnich meczów czuję mega spokój, radość z jazdy i czuję dobrze sprzęt. Połapałem się z ustawieniami, tak że teraz czerpię stuprocentową radochę ze ścigania - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Oskar Fajfer.
Znakomity występ przeciwko Cellfast Wilkom Krosno nie oznacza jednak, że zawodnik ebut.pl Stali Gorzów spocznie na laurach i ma już absolutnie wszystko poukładane, jak należy. - Oczywiście, że cały czas szukamy ulepszeń, wysyłamy sprzęt do serwisów. Niektóre do poprawek. Ekstraliga nie wybacza błędów i cały czas trzeba iść do przodu, rozwijać się. Nie śpimy. Bazujemy na tym, co mamy sprawdzone, natomiast wszystkie treningi, jakie są, to rzucamy wszystkie ręce na pokład, testujemy nowości i sprawdzamy, żeby dać z siebie jeszcze więcej - przyznał żużlowiec.
Być może triumf gorzowian nie byłby tak okazały, gdyby nie tor. Ten został w piątek przygotowany inaczej niż zwykle. - Wystarczy spojrzeć na czasy, porównując do ostatniego meczu. Tor był na pewno szybszy i to było widać. Do tego świetnie odczytaliśmy wszystkie korekty - wyjaśnił Fajfer.
ZOBACZ WIDEO: Co za jazda Oskara Fajfera. Zobacz jak oszukał rywala na ostatnich metrach!
- Tor był troszeczkę przyczepniejszy, a nie każdy może sobie pozwolić na zrobienie takiego, bo albo się rozwala albo jest nie do jazdy albo nieregulaminowy. Gorzów ma to do tego, że jest regulaminowy cały czas. Co się nie zrobi, to jest równy, fajny tor do ścigania - dodał.
Anders Thomsen mówił, że czwartkowy trening był okazją do pojeżdżenia na torze identycznym do tego podczas meczu. Dobry występ Stali był też efektem współpracy w zespole. - Wyszło to w praniu. Każdy rzucił jakieś hasło, pomysł i myślę, że to fajnie zdało egzamin. Teraz musimy się zastanowić, na czym chcemy jechać, bo i to i to nam pasuje - zdradził wychowanek Startu Gniezno.
Trzeba jednak pamiętać, że 29-latek we wspomnianym treningu nie mógł wziąć udziału, ponieważ w Boże Ciało jechał w Rzeszowie w pierwszym turnieju cyklu Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zajął w nim dziewiąte miejsce, nie awansując do barażu i tym bardziej finału, ale nie robił z tego tragedii. - Było spoko. Obsada była mocna. Osiem punktów. Jeden uciekł w pierwszym biegu przez złe dopasowanie, a w ostatnim mieliśmy bardzo mocnych zawodników, finalistów i trzecie pole, które chyba nawet 10 punktów nie przywiozło w tym turnieju - skomentował.
Kolejne spotkanie PGE Ekstraligi Stal Gorzów również odjedzie na własnym torze. Tym razem rywalem będzie niepokonana Betard Sparta Wrocław. - Mocny mecz. Trzeba im w końcu zabrać punkty! - zakończył Oskar Fajfer.
Czytaj także:
Niezwykle zacięta rywalizacja na start IMP!
Tajemnicze zwolnienie lekarskie Miśkowiaka.