Żużel. Jasny cel Andrzeja Lebiediewa. "Lata lecą, a chciałoby się mieć, co wspominać"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Andrzej Lebiediew bardzo udanie rozpoczął rywalizację o Indywidualne Mistrzostwo Europy. Po trzech seriach wydawało się, że powalczy o finał, ale nie przebrnął nawet rundy zasadniczej.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=14685]

Andrzej Lebiediew[/tag] nie należał do faworytów pierwszej rundy TAURON Speedway Euro Championship, ale z racji, że częstochowski tor mu pasuje, to uważany był za zawodnika, który może namieszać i sprawić niespodziankę.

I tak faktycznie było. Po trzech seriach startów Lebiediew znajdował się w czołówce, mając osiem punktów (3,3,2). Kiedy wydawało się, że przynajmniej baraż jest w jego zasięgu, to dwie zerówki sprawiły, że zakończył rywalizację w województwie śląskim na ósmym miejscu.

- Pomyliłem się. Dużo namieszała mi ta pierwsza zerówka, kiedy tor był po równaniu i po polewaniu. Poszliśmy ze złą korektą, bo kiedy przegrywasz w niezbyt dobrym stylu, to chciałem na ostatni bieg coś zmienić i przesadziłem. Przegraliśmy jako team te zawody w parku maszyn - powiedział Lebiediew w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej mówi o negocjacjach z Fogo Unią Leszno

Reprezentant Łotwy chwalił przygotowanie toru i to, jak on się zachowywał w trakcie zawodów. Bił się w pierś, że fatalna końcówka spowodowana jest wyłącznie jego błędami. I zdaje sobie sprawę z tego, że czołówka mu odjechała. A z tyłu głowy siedzi, o co jest walka.

- Do każdej rundy podchodzi się tak samo, że chce się zaprezentować z ja najlepszej strony. W sobotę niestety... Sprzęt był w porządku, ale z teamem nie udoskonaliliśmy go. Na koniec zawodów uciekło nam to, co było na początku - dodał nasz rozmówca.

Tauron Speedway Euro Championship jest nie tylko walką o medale Indywidualnych Mistrzostw Europy, ale również rywalizacją o jedną przepustkę do Grand Prix na kolejny sezon. Żeby takową osiągnąć, trzeba zostać mistrzem. Czy Lebiediew czuje się gotowy, by regularnie ścigać się wśród najlepszych?

- Tak naprawdę, to okazuje się w praniu. Ja uważam, że jestem gotowy mentalnie, sprzętowo i finansowo. Gdybyś zapytał się mnie o to ze trzy lata temu, to finansowo by mnie nie było na to stać. Teraz to się trochę poprawiło i udałoby mi się zbudować budżet odpowiedni na Grand Prix, by odjechać sezon na wysokim poziomie. To jest nasz cel i walczymy o to, bo lata lecą, a chciałoby się mieć, co wspominać (uśmiech) - przyznał Andrzej Lebiediew.

Drugim sposobem, by dostać się do elitarnego grona będzie Grand Prix Challenge. Tegoroczny turniej odbędzie się 19 sierpnia w szwedzkim Gislaved. - Na pewno będę podchodził do zawodów tak samo, jak do innych, czyli żeby zwyciężać. Coś potestujemy przed zawodami. Tor jest specyficzny, co pokazał ostatni mecz, kiedy pojechała tam Kumla Indianerna. Chłopaki strasznie się męczyli i dostali "łomot", że... (uśmiech). Na pewno będzie trudno się dopasować - zakończył nasz rozmówca.

Czytaj także:
Szczere wyznanie zawodnika Cellfast Wilków Krosno. "Tutaj to tak nie działa"
Szymon Woźniak odpowiedział Sebastianowi Ułamkowi! "Głowa podjęła decyzję"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty