Cellfast Wilki Krosno zgromadziły dotychczas cztery punkty. Dobra postawa może zaowocować awansem do play-off, ale teraz celem numer jeden wydaje się być walka o to, by utrzymać się w najlepszej lidze świata.
Łatwego terminarza beniaminek jednak nie ma, bo na własnym torze zmierzą się z Tauron Włókniarzem Częstochowa, Platinum Motorem Lublin, Betard Spartą Wrocław i Fogo Unią Leszno. Ponadto udadzą się do Grudziądza oraz Torunia.
- Będziemy walczyć i robić wszystko, by utrzymać Cellfast Wilki w PGE Ekstralidze - deklaruje Andrzej Lebiediew w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Motor Lublin po sezonie wymieni nawierzchnię?
Żeby w przyszłym roku pojechać w najlepszej lidze świata, to w końcówce sezonu obudzić się musi Vaclav Milik (o jego problemach więcej pisaliśmy TUTAJ) oraz Andrzej Lebiediew. 29-latek w tym sezonie w 42 wyścigach zdobył 63 punkty i cztery bonusy, co przełożyło się na średnią biegową 1,595.
W czym leży problem, że wyniki nie są satysfakcjonujące? - Wszystko się zbiera do kupy. Żużel się tak zmienił, że decydują szczegóły, czy będziesz pierwszy, czy ostatni. Na pewno też jakiś wpływ ma to, że dawno nie jeździłem w PGE Ekstralidze. W pierwszej lidze, kiedy nie trafisz ze sprzętem czy ustawieniami, to możesz powalczyć i odjedziesz zawody, które, choć ci nie pasowały, to z punktów wynika, że jest w porządku. Tutaj to tak nie działa i jak nie trafisz, to jesteś z tyłu. I to jest ta różnica. Sprzęt musi być perfekcyjnie przygotowany - przyznał Lebiediew.
Krośnianie w ostatnim czasie zakończyli prace związane z poprawą stanu toru. Lebiediew przyznał, że wszelkie zabiegi nie spowodowały, że jest to nowy tor. - Trochę wywieziono kamieni, wyprofilowano, ale nawierzchnia jest ta sama. Miałem już trening po renowacji i nie odczuwam żadnej różnicy. Nie ma dziur jedynie (śmiech) - dodał.