Żużel. Zwrot akcji ws. Bartłomieja Kowalskiego. Ten komunikat nie zostawia złudzeń

We wtorek Bartłomiej Kowalski był podejrzany o chęć skorzystania z wadliwych gaźników w meczu ligi szwedzkiej. Na polskiego juniora natychmiast spadła lawina krytyki. W środę wydano w tej sprawie oświadczenie, które wiele zmienia.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Bartłomiej Kowalski WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski
"Zawodnik Kumla Indianerny fałszywie oskarżony o oszustwo! We wtorek Bartłomiej Kowalski był podejrzany o próbę skorzystania z dwóch wadliwych gaźników. Przeprowadzone w środę dochodzenie, skonsultowane m.in. z producentem firmą Blixt (...), wykazało, że Kowalski nie próbował oszukiwać przed wtorkowym meczem" - napisano w oświadczeniu klubu Kumla Indianerna ws. Bartłomieja Kowalskiego.

Zgodnie z regulaminem, rozmiar gaźnika wynosić może 34 mm z błędem pomiarowym 0,1 mm. Przeprowadzone w środę testy wykazały, że zakwestionowane gaźniki Kowalskiego miały wymiary 34,051 mm, 34,100 mm, 33,960 mm i 33,990 mm.

Skąd zatem różnica względem wtorkowych badań? Okazuje się, że błąd popełnili sami Szwedzi, którzy mieli niewłaściwe przyrządy pomiarowe. Doprowadziło to do różnego rodzaju ataków i oskarżeń na Kowalskiego, które okazały się bezpodstawne.

ZOBACZ WIDEO: Co za pojedynek Pedersena i Doyle'a! Zadecydowała ostatnia prosta

- Mam nadzieję, że każdy, kto fałszywie oskarżył Kowalskiego i nasz klub, będzie miał refleksję i zastanowi się, zanim wskaże kogoś palcem. Niezależnie od tego, czy mówimy o osobie zajmującej wysoką pozycję w danym klubie, czy też kibicu sprzed kanapy - przekazał Peter Johansson, dyrektor sportowy klubu z Kumli.

Słowa Szweda można skierować m.in. w kierunku Nicolaia Klindta. Duński żużlowiec jeszcze we wtorek był zszokowany doniesieniami na temat rywala z Polski. "Nie potrafię uwierzyć, że w 2023 roku wciąż dozwolone jest korzystanie z nielegalnego sprzętu, złapanie na tym i zachowywanie się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Gdybyś wziął doping, to zostałbyś zawieszony, więc jak to działa?" - pytał na Twitterze zawodnik z Danii.

Już wcześniej było jasne, że Polakowi nie grożą żądne konsekwencje w PGE Ekstralidze, gdyż przed każdym spotkaniem naszej ligi odbywa się kontrola techniczna, która pozwala wyłapać ewentualne nieprawidłowości. Komunikat Szwedów ws. żużlowca reprezentującego w Polsce barwy Betard Sparty Wrocław nie pozostawia jednak wątpliwości i zamyka temat gaźników tak szybko, jak się on pojawił.

Czytaj także:
- Nieprawdopodobne! Kolejna kontuzja w Unii Leszno
- Zaskakujące informacje! Szwedzi skonfiskowali gaźniki polskiego żużlowca

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy jesteś zażenowany postępowaniem Szwedów w tej sytuacji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×