Żużel. Kołodziej zachwycony po triumfie Unii. "Kamień spadł mi z serca"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Fogo Unia Leszno wygrała pierwszy mecz od 29 kwietnia, pokonując ZOOLeszcz GKM Grudziądz 55:35. Byki wreszcie pojechały w pełnym składzie. Po spotkaniu kapitan drużyny Janusz Kołodziej omówił kwestie zdrowotne. Wymownie też podsumował pojedynek.

Po raz pierwszy od trzeciej kolejki ligowej Fogo Unia Leszno miała do dyspozycji wszystkich zawodników. Już wcześniej na mecz z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń powrócił Janusz Kołodziej, a na spotkanie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz w zestawieniu pojawili się Grzegorz Zengota oraz Chris Holder. To było jak tlen dla leszczyńskiej ekipy, ponieważ w piątek wygrała z gośćmi 55:35.

Jak w wielu spotkaniach pierwsze skrzypce w Fogo Unii grał Kołodziej. Kapitan zespołu zdobył 13 punktów, przegrywając tylko z jednym rywalem. To wynik warty uwagi, tym bardziej że niedawno wrócił po rekonwalescencji. Tuż po meczu z GKM-em krótko omówił swój stan zdrowia.

- Podejrzewam, że razem z Chrisem, Grzegorzem i Nazarem nie jesteśmy jeszcze w stu procentach zdrowi. Jak wstaję rano, to żebra mnie bolą, ale jeździć mogę normalnie. To jest dla mnie najlepsza informacja - podkreślił Kołodziej w rozmowie z mediami.

ZOBACZ WIDEO: Kluby z PGE Ekstraligi kontaktowały się z Pedersenem ws. kontraktu na 2024

Leszczynianie odbyli sporo przygotowań do meczu z drużyną prowadzoną przez Janusza Ślączkę. Przed tym starciem Byki zajmowały przedostatnie miejsce w ligowej tabeli z zaledwie dwoma punktami przewagi nad zamykającymi stawkę Cellfast Wilkami Krosno.

- Analizowałem przed meczem jaka jest sytuacja. Sprawdzałem też, jakiego wyniku z pierwszego meczu musimy bronić, żeby w przypadku jakichkolwiek kłopotów sięgnąć chociaż po bonusa. Na szczęście od samego początku wiele rzeczy wychodziło nam bardzo dobrze. Jesteśmy szczęśliwi. Kamień spadł mi z serca - podkreślił Kołodziej.

Później kapitan Unii doprecyzował, że kamień spadł mu z serca dopiero po meczu, choć już po pierwszej serii startów gospodarze mieli 12 punktów przewagi nad grudziądzanami.

- Trzeba było cały czas zachować koncentrację, pierwsza seria pokazała, że jesteśmy na dobrej drodze, ale wtedy było równanie, rywale mogli się dopasować. Ostatecznie do końca meczu nie udało im się dobrać idealnych ustawień. My natomiast przywoziliśmy swoje punkty, co dało nam zwycięstwo w całym spotkaniu. A jak wiadomo było ono potrzebne jak tlen - dodał Kołodziej.

Po dopisaniu trzech punktów do ligowej tabeli leszczynianie wskoczyli na szóstą pozycję gwarantującą awans do fazy play-off. Ich udział w finałowej fazie rozgrywek jest bardzo możliwy. Jednocześnie wciąż nie ustają spekulacje nt. przyszłorocznej ligi i składu Fogo Unii. Kołodziej zapytany o swojego pracodawcę na kolejne rozgrywki szybko uciął temat.

- Trzeba zapytać prezesa i trenera. Przede wszystkim najpierw musimy dojechać ten sezon do końca, żebyśmy wiedzieli, w której lidze jedziemy. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć coś więcej - zakończył.

Czytaj także:
Poważne konsekwencje porażki GKM. Chodzi nie tylko o Pedersena. "Nie dziwię się władzom klubu"
Unia z naładowaną baterią nie dała szans GKM-owi! Udany powrót Holdera i Zengoty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty