"Trzy razy piekło, cztery razy niebo". Trener Polaków poczuł ulgę po wygranej

- Chyba tylko ja wiem, ile nerwów kosztował mnie ten finał - powiedział Rafał Dobrucki, który doczekał się pierwszego poważnego sukcesu z polską kadrą. Po trzymającym w napięciu thrillerze Biało-Czerwoni wygrali finał DPŚ we Wrocławiu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Rafał Dobrucki WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Rafał Dobrucki
Rafał Dobrucki przejął reprezentację Polski wraz z sezonem 2021, zastępując na stanowisko wieloletniego selekcjonera i legendę Marka Cieślaka. Pomimo wielu sukcesów, nowy opiekun kadry nie był w stanie odnieść sukcesu w najważniejszych zawodach - Speedway of Nations.

W tym roku w miejsce SoN, który ma formułę parową, rozgrywano Drużynowy Puchar Świata. W DPŚ kadra liczy aż pięciu zawodników, co stawiało Biało-Czerwonych wśród faworytów, bo jesteśmy nacją, która nie ma większych problemów z wyselekcjonowaniem takiej liczby żużlowców na wysokim poziomie.

Sobotni finał DPŚ we Wrocławiu pokazał jednak, że poziom światowego speedwaya się wyrównał. Polacy od pierwszego wyścigu mieli problemy, dość niespodziewanie przegrywając z Brytyjczykami. Sukces zapewniliśmy sobie dopiero w ostatniej gonitwie wieczoru.

Dobrucki o presji zdobycia złotego medalu. "Nie potrafimy się z tego cieszyć"

- Chyba tylko ja wiem, ile nerwów kosztował mnie ten finał. Była presja, ale odpychaliśmy to od siebie i starałem się też izolować zawodników od tego. Od kilku lat budowano presję wokół SoN i DPŚ, bo nie udawały nam się te turnieje. Na pewno teraz to puściło i cieszę się z tego, bo chłopacy zrobili kapitalny wynik - powiedział Dobrucki po finale DPŚ.

Po zawodach polscy żużlowcy przyznali, że były one niczym przejażdżka z piekła do nieba. - Myślę, że tam było trzy razy piekło i cztery razy niebo. Były trudne wyścigi, tor zmieniał się co chwilę i my nie nadążyliśmy za tymi zmianami. Chyba wszyscy mieli z tym problem, bo w całych zawodach nie było zawodnika, który byłby stabilny i punktował na wysokim poziomie w każdym wyścigu - przeanalizował Dobrucki.

- Tym bardziej się cieszę, że udało nam się wyjść z tego obronną ręką i pozostać w niebie - dodał wyraźnie usatysfakcjonowany polski trener.

Zdaniem Dobruckiego, finał DPŚ we Wrocławiu był też dowodem na to, że żużel nia ma jednego hegemona. - Żużel nie był i nie będzie łatwy. To był najbardziej wyrównany DPŚ odkąd pamiętam. Myślę, że to w tym kierunku będzie szło. Jednak tak jak powiedział Maciej Janowski, najważniejsze, abyśmy kończyli te wyścigi jak facet - podsumował Dobrucki.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- "Wielbłąd sędziego". Kontrowersja podczas finału DPŚ!
- Mistrz zostanie nim po raz trzeci? Małe szanse pozostałych kadrowiczów

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Rafał Dobrucki dobrze poprowadził polską drużynę w sobotnim finale DPŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×