Wielkie poruszenie w środowisku wywołało jego niedawne zniknięcie. Prezes Metalika Recycling Kolejarza Rawicz już po raz drugi w krótkim odstępie czasu nagle postanowił wyłączyć telefon i przestał pojawiać się w swoich miejscach pracy. Przez ten czas z nikim się nie kontaktował, ani nie dawał znaku życia.
Doszło do tego, że podczas ostatniego meczu w Rawiczu, ludzie związani z tym klubem zaczęli podejrzewać, że tajemnicze zniknięcie prezesa może mieć związek z... zatrzymaniem go przez policję. Plotka taka pojawiła się w parku maszyn i spowodowała jeszcze większe obawy o przyszłość żużla w tym mieście.
Sytuacja była trudna, bo klub zalega zawodnikom z płatnościami, a atmosfera wokół drużyny pogorszyła się na tyle, że pomóc żużlowcom postanowili kibice. Sympatycy Kolejarza Rawicz jeszcze niedawno byli mocno skonfliktowani z właścicielem klubu, a na murze wokół stadionu wypisywali wulgarne hasła pod adresem Sławomira Knopa.
Tym razem postanowili rozpocząć zbiórkę, aby sfinansować jazdę zawodników w najbliższych meczach. Udało im się jednak uzbierać raptem kilkaset złotych, a potem zbiórka została zawieszona.
W czwartek wieczorem kontrowersyjny działacz skontaktował się z naszą redakcją i postanowił wyjaśnić całe zamieszanie. To pierwsza wiadomość od niego od trzech tygodni, kiedy to niespodziewanie zniknął.
- Byłem zmęczony tym wszystkim, dlatego postanowiłem pojechać na urlop do Hiszpanii. Wyłączyłem telefon, aby zupełnie się od tego odciąć. Tylko tak człowiek może naprawdę odpocząć. Ja zawsze tak robię i przy okazji urlopu wyłączam telefon. Włączyłem go dopiero w czwartek i mocno się zdziwiłem, że w czasie mojej nieobecności powstało aż tak wiele wątpliwości. Mogę zapewnić, że wszystko jest ze mną w porządku. Żyję, przed nikim się nie ukrywam i zaraz wracam do Polski - mówi Sławomir Knop, który zachowuje się tak, jakby wszystkie ostatnie zdarzenia były tylko dziełem przypadku.
Biznesmen częste urlopy wyjaśnia tym, że w końcówce sezonu postawił na jazdę oszczędnościowym składem Kolejarza Rawicz, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mógł przeznaczyć na... lepsze wakacje. - Przyznaję, że postawiłem na siebie - dodaje Knop.
W najbliższych dniach działacz ma zaplanowany lot do Polski, a pierwszą rzeczą, którą ma zrobić po powrocie jest uregulowanie wszystkich spraw w klubie. Zaległości wobec zawodników wynoszą ponoć 300 tysięcy złotych. Część z nich ma być spłacona w najbliższych dniach.
Knopa najmocniej zdziwiła zbiórka kibiców, ale wiele wskazuje na to, że także oni dostaną zwrot pieniędzy, które zebrali. Być może w ramach podziękowania za ofiarność rawiccy działacze ufundują fanom flagi lub inne gadżety.
Przypomnijmy, że całe zamieszanie rozpoczęło się na początku lipca, gdy prezes Kolejarza Rawicz zaczął wystawiać w lidze skład złożony praktycznie wyłącznie z juniorów. Dodatkowo Knop na łamach WP SportoweFakty ogłosił, że jeśli nie dostanie większego wsparcia od władz miasta, to w przyszłym sezonie wycofa drużynę z rozgrywek. Zapewniał jednak przy tym, że całe zamieszanie nie jest spowodowane problemami finansowymi jego firmy, a tym bardziej rzekomymi problemami prawnymi.
Potem doszła awantura z kibicami i pretensje zawodników o zaległe pieniądze. Przez ostatnie kilka tygodni przedstawiciele Kolejarza na pytania o swojego szefa i przyszłość klubu reagowali tylko bezradnym rozkładaniem rąk. Nikt bowiem tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje i nie potrafił wyjaśnić dziwnego zachowania swojego szefa. Knop kilka lat temu zasłynął na całą Polskę, gdy podczas jednego z meczów wsiadł do polewaczki i jadąc po torze pokazywał wyzywające gesty kibicom gości.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Zengota, Kępa i Chomski
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Canal+ wywalczy odszkodowanie?
PGE Ekstraliga o półfinale Sparta - Motor