Film z Krzysztofem Cegielskim w roli głównej powstaje w różnych miejscach, ale szczególnym miejscem jest szwedzka miejscowość Vetlanda, gdzie 3 czerwca 2003 roku popularny "Cegła" uległ wypadkowi. Do wypadku doszło w 15 biegu meczu ligi szwedzkiej, gdzie miejscowa Vetlanda podejmowała Rospiggarne Hallstavik, wtedy motocykl Amerykanina Ryana Fishera z całym impetem wgniótł Krzysztofa Cegielskiego w bandę. Reprezentant Polski po wypadku był przez 50 minut nieprzytomny. Skutkiem makabrycznego wypadku było obrócenie 12 kręgu o 180 stopni. Zobaczmy co do powiedzenia o filmie ma sam zainteresowany? - Film powstaje w różnych miejscach. Byliśmy ostatnio między innymi na torze w Vetlandzie, gdzie miałem wypadek, w mieście gdzie spędziłem dużo czasu. Na pewno będzie, to film stworzony przez profesjonalistów, ponieważ piecze nad tym wszystkim trzyma Jacek Bławut, bardzo ceniony reżyser filmów dokumentalnych z Łodzi. Jest on tworzony przy użyciu nowoczesnego sprzętu, najlepszych kamer. W filmie będą wątki stricte żużlowe, bardzo ładne ujęcia z toru, z innych ujęć do jakich jesteśmy przyzwyczajeni podczas oglądania zawodów żużlowych. Głównym wątkiem będzie moja kariera żużlowa, jak i życie po upadku. Jak będzie film gotowy, to zobaczymy jak wyjdzie - wyjaśnia Krzysztof Cegielski
Kibice w całym kraju czekają, kiedy odbędzie się premiera filmu. Ciężko gdziekolwiek otrzymać informację na ten temat. - Emisja tego filmu będzie w telewizji Canal +, również w telewizji Planete, a poza tym w sieciach kin Multikino. Film będzie można zobaczyć w miejscach, gdzie będzie na to zapotrzebowanie, w miastach gdzie jeździłem. Później będzie można ten film zakupić na różnego rodzaju nośnikach. Na tę chwilę jeszcze nie wiem, kiedy będzie premiera filmu. Życzyłbym sobie żeby film został skończony do wiosny przyszłego roku - dodaje Cegielski
Życie żużlowców w sezonie polega na nieustannym przemieszczaniu się z miasta do miasta. Mało kiedy zawodników można spotkać w domu. Popularny "Cegła" nie rozstał się z żużlem na dobre i podróżuje jak dawniej, tylko, że w innym celu - Moje życie trochę w rozjazdach. Dzięki temu, że uczestniczę w spotkaniach żużlowych poprzez telewizję, trochę przypomina, to jazdę wcześniej po stadionach jako żużlowiec, aczkolwiek wiąże się, to z tym, że mam trochę mniej pracy. Biorę tylko wyprasowaną koszulę marynarkę i już jestem gotowy do wyjazdu, a kiedyś wymagało to wielkiej organizacji. Teraz jest zdecydowanie łatwiej. Cieszę się, że mogę wciąż przy tym uczestniczyć, być w tej całej atmosferze, bo tego mi chyba najbardziej brakowało. Mimo tego, że nie ma mnie na torze, to jestem zadowolony jako kibic i podobno przydaje się - dodaje Cegielski
Niemalże każdy z nas wie ile trzeba potu wylać, aby coś w życiu osiągnąć. Tak samo jest i ze sportem. Powiedzenie, że trening czyni mistrza niejednokrotnie się już sprawdziło. Jednak wszystko zależy od jednostek indywidualnych, samozaparcia czy też samorealizacji. Jeszcze nigdy nic się samo nie zrobiło. Do pracy trzeba chęci i determinacji, której nie brakuje Krzysztofowi Cegielskiemu - Rehabilitacja przebiega bardzo intensywnie. Cały czas ćwiczę, tam gdzie ćwiczyłem w Krakowie. Bardzo dużo pływam, jest to około jednego kilometra dziennie, a właściwie wciągu pół godziny. Dużo przeróżnych ćwiczeń wykonuję w domu. Próbuję osiągnąć jeszcze więcej, bardzo dużo mi się udało. Jestem w bardzo dobrej formie fizycznej, nic mi praktycznie nie dolega. Pracuję nad tym, aby napięcie mięśniowe w moich nogach było większe. Nie jest to prosta sprawa, bo miałem uszkodzony rdzeń kręgowy, z którego niewiele co zostało. To co udało się osiągnąć do tej pory, podobno jest to bardzo dużo. Na nogach staje codziennie. Codziennie stoję, codziennie chodzę oczywiście z pomocą, ale staram się, to robić każdego dnia przez trzy godziny. Staram się nie zapomnieć jak, to jest. Można powiedzieć, że jest w porządku, czuję się doskonale, ale jednak muszę się najczęściej poruszać na wózku inwalidzkim - przyznaje Krzysztof Cegielski
Piotr Pawlicki, tata Przemysława Pawlickiego reprezentanta Unii Leszno może być przykładem, że warto ćwiczyć i dążyć, do tego aby stanąć na nogi choćby za pomocą kul. - Marzyłbym o tym, ażeby chociaż o kulach się poruszać. Nie jest to takie proste. Gdyby były takie możliwości, to bym to po prostu zrobił. Nie brakuje mi determinacji do ćwiczeń. Robię, to z wielką przyjemnością bez taryfy ulgowej tyle, że każdy gdzieś tam ma swoje możliwości, aczkolwiek mam nadzieję, że moje nie są jeszcze osiągnięte - zakończył Cegielski