Jeszcze kilka lat temu Adrian Gała należał do najskuteczniejszych zawodników 1. Ligi Żużlowej. Obecny sezon jest jednak koszmarny dla żużlowca InvestHousePlus PSŻ-u Poznań. 28-latek bardzo często notuje upadki albo też wywraca kolegów z toru, co ma wpływ na jego pewność siebie i zdobycze punktowe. Średnia biegowa Gały (1,154) jest w tym przypadku najlepszym komentarzem.
Liczne upadki spowodowane przez Gałę doprowadziły do krytycznych opinii ekspertów i kibiców, zdaniem których wychowanek gnieźnieńskiego Startu powinien sobie zrobić przerwę od startów. Niektórzy sugerują nawet, że w przypadku zawodnika "Skorpionów" wskazane jest zakończenie kariery.
We wtorek Gała postanowił odpowiedzieć krytykom, publikując w mediach społecznościowych ostre oświadczenie, które jest winien "sponsorom, działaczom, kibicom i całemu środowisku żużlowemu". Z komunikatu dowiadujemy się, że największym błędem zawodnika w ostatnich miesiącach było podpisanie kontraktu w Poznaniu. Gała stolicę Wielkopolski nazwał miejscem, gdzie "nie wszystkim odpowiadał zawodnik o takim profilu sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Stadion był w szoku! Takiego rozstrzygnięcia w tym biegu nikt się nie spodziewał
Oberwało się też trenerowi Tomaszowi Bajerskiemu, który nie tak dawno mówił w mediach, że nie był zwolennikiem kontraktowania Adriana Gały. "Już przed sezonem musiałem mierzyć się z odczuwalną na wielu płaszczyznach niechęcią trenera. Czułem, że na każdym kroku muszę udowadniać swoją sportową wartość, co samo w sobie w sporcie nie jest niczym niecodziennym. Ale tym razem zbierany feedback przekonywał mnie każdego dnia o tym, że jest to swoista misja niewykonalna" - napisał Gała.
"Jak się Państwo domyślacie, a ja się boleśnie przekonałem, tak zbudowana atmosfera nie służy sportowcowi w tym, ażeby mieć 'spokojną głowę' i pozostać bez wpływu na dyspozycję sportową" - dodał żużlowiec.
Zdaniem Gały, presja ciążąca na jego osobie nie pomagała mu, aż w pewnym momencie stała się "nie do udźwignięcia". "To był początek utraty pewności siebie, powtarzalności, automatyzmu, a przede wszystkim czerpania przyjemności z tego co robię. Reszta wydarzyła się już w przestrzeni pozatorowej" - wyjaśnił zawodnik klubu z Poznania.
Żużlowiec "Skorpionów" wspomniał też o pozytywnych chwilach, czyli awansie do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski, gdzie mógł "skupić się wyłącznie na sportowej stronie rywalizacji" i "efekt przyszedł natychmiast".
"Nikt mi tego nie podarował. Wywalczyłem to sportowo, na torze. Dziś niestety wiele osób, nie dostrzega wartości tego, czego dokonałem w tamtych grudziądzkich zawodach. Ale głęboko w sercu daje mi to dowód, że stać mnie na dobrą, skuteczną, bezpieczną i widowiskową jazdę" - skomentował sytuację Gała.
Gała skomentował też sugestie fanów, jakoby "nie liczył się ze zdrowiem innych zawodników". "Jest to kłamstwo i hejt, którym stanowczo się sprzeciwiam. Zawsze, podkreślam zawsze, staram się minimalizować ryzyko podczas uprawiania tak niebezpiecznej dyscypliny sportu. Dla siebie, ale mając również na uwadze bezpieczeństwo moich kolegów z toru. Dlatego bardzo ciężko mi jest się pogodzić z tym, że moje kilkunastoletnie doświadczenie, dorobek sportowy, profesjonalizm i mój wizerunek, zostały zdyskredytowane w tak łatwy sposób" - dodał.
Zawodnik PSŻ-u przeprosił "tych, którzy w jakimś stopniu ucierpieli" z powodu jego "problemów i kłopotów" wynikających z braku pewności siebie na motocyklu i koncentracji na torze. "Jest mi bardzo przykro, ale kolejny raz jednak podkreślam, że zawsze wyjeżdżam na tor z myślą, że nasze bezpieczeństwo jest priorytetem. Jeździmy widowiskowo, często na limicie, ale nikt nikomu nie chce zrobić krzywdy. To jest oczywiste" - podkreślił.
Gała odniósł się też bezpośrednio do licznych hejterów w sieci. "Nikt w Internecie nie będzie zabierał mi licencji. Nikt nie będzie kończył mi kariery. Przecież nikt nie domagał się tego wówczas, kiedy moi koledzy w ferworze walki łamali mi kręgosłup, czy powodowali inne kontuzje. Wiedząc, jak dziś się czuję, proszę o rozwagę tych, którzy tak bezmyślnie i bezrefleksyjnie wypisują komentarze w sieci i powielają te krzywdzące opinie w przestrzeni publicznej" - stwierdził.
W tej sytuacji, Gała postanowił przedwcześnie zakończyć sezon 2023, aby "zdystansować się, odbudować, nabrać spokoju i zatęsknić". Oznacza to, że wychowanka gnieźnieńskiego Startu nie zobaczymy w finale IMP, jaki zaplanowano na 4 września w Łodzi.
Czytaj także:
- Właściciel Apatora mówi o gigantycznych problemach Unii i GKM-u
- Frątczak wróci do pracy jeszcze w tym sezonie?!