Żużel. Półtora okrążenia: W żużlu brakuje nam autorytetów. Sztuczne regulacje się nie sprawdzają [FELIETON]

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: żużlowcy Betard Sparty Wrocław
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: żużlowcy Betard Sparty Wrocław

Nie przewidziałam, remisu w Toruniu. Motor i Sparta pojadą w finale, ale w nim trudno wytypować wynik. Wystarczy, że Bartosza Zmarzlika dopadnie grypa żołądkowa. Brąz może wywalczyć KS Apator, w czym zasługa Jana Ząbika - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Nie przewidziałam, że w Toruniu padnie remis. Dla mnie Betard Sparta Wrocław była zdecydowanym faworytem, ale mecz trzymał w napięciu do ostatniej chwili. Mimo wszystko w rewanżu podopieczni Dariusza Śledzia powinni sobie poradzić z For Nature Solutions KS Apatorem.

Jeśli chodzi o drugi pojedynek półfinałowy, to z kolei nie spodziewałam się, że będzie aż taka różnica, tym bardziej że Platinum Motor Lublin jechał osłabiony. Według mnie faza play-off do tej pory przyniosła sporo zaskoczeń i mogła się podobać kibicom.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

Wiemy, jacy zawodnicy startują we Wrocławiu i w Lublinie, więc dużym zaskoczeniem by było, gdyby te dwa zespoły nie znalazły się w finale. Oba kluby zrobiły wszystko, aby w swojej kadrze mieć żużlowców, którzy gwarantują sporą liczbę punktów. To, kto ostatecznie okaże się lepszy, będzie mocno zależało od możliwości dysponowania wszystkimi zawodnikami w optymalnej formie. Wystarczy, że Bartosza Zmarzlika dopadnie grypa żołądkowa, czego oczywiście mu nie życzę, a wynik spotkania będzie już całkowicie inny.

Na pewno jedni i drudzy chcą tego złota, bo po to jeździ się w PGE Ekstralidze. Oczywiście srebrny medal to też duży sukces i wielu by go chciało. Jeśli obie drużyny pojechałyby w pełnych składach, to trudno mi wytypować mistrza Polski i obecnie byłoby to wróżenie z fusów. Sparta potrafiła wygrać w Lublinie, lecz Motor teraz radzi sobie bardzo dobrze, co udowodnił pod Jasną Górą.

U nich widać większy luz, ponieważ wydaje się, że tam obecnie każdy ma swoją optymalną formę. We Wrocławiu na potencjalne spięcie mogą wpływać kłopoty z równą jazdą niektórych zawodników. Na pewno na wyróżnienie zasługuje Bartłomiej Kowalski. Wskakuje w 14. biegu za seniora i zdobywa "trójkę". Tak młody żużlowiec, w meczu o taką stawkę, potrafił na swoje barki wziąć ogromną odpowiedzialność i to należy chwalić. Nerwy pojawiają się, gdy coś nie idzie, a wrocławianie ewidentnie mają jakieś problemy. Dla dobra widowiska lepiej, aby były one przejściowe.

O brąz realnie może z kolei powalczyć KS Apator. Nie chcę wskazywać tutaj na osobę Jana Ząbika, który z tym sportem jest związany bardzo długo, ale nawet zawodnicy podkreślają, że trener wniósł dużo luzu, oparcia i mogą po prostu na niego liczyć, a to ich najlepiej posłuchać w takiej sytuacji. Być może potrzebowali nabrania pewności siebie i scalenia zespołu. Toruń wcześniej zaskakiwał negatywnie, a w tej chwili pokazuje waleczność. W ćwierćfinale z Motorem zasłużył na zostanie "lucky loserem", ponieważ widać było chęć rywalizacji. W tym przypadku to w prawdopodobnym dwumeczu z częstochowianami wskazałabym na torunian.

Tauron Włókniarzu coś niedobrego zadziało się. W tym zespole są naprawdę dobrzy zawodnicy, ale czegoś brakuje. W żużlu potrzebujemy autorytetów, takich jak Jan Ząbik. Żużlowcy muszą takiemu trenerowi zaufać. Tor trzeba zrobić pod zawodników, ale nie da się go przygotować pod każdego. Szkoleniowiec musi potrafić odczuć potrzebę swoich podopiecznych, ale pracując dla dobra większości. Żużlowcy zdobywają punkty indywidualnie, ale wygrywa drużyna. Nawet jeśli jeden wywalczy komplet, a pozostali nie dadzą rady, to i tak nic to nie da. Wbrew pozorom rola trenera, który potrafi pogodzić indywidualności, jest dość spora. Trzeba umieć przekształcić to w sukces, a dodatkowo zbudować zaufanie i dobrą atmosferę.

Każdy lubi przychodzić do pracy, gdzie wszystko pasuje i można się poklepać z kolegą po ramieniu. Jeżeli coś zaczyna się psuć, to jest trudniej. Wówczas nie jest łatwo pomóc koledze, jeśli nam samym nie wychodzi, a jeszcze trudniej jest to zrobić, gdy chwilę wcześniej się pokłóciliśmy. Takie sceny właśnie oglądaliśmy w Częstochowie. Mimo wszystko teraz absolutnie nie można dokonywać żadnych zmian. Na takie ruchy jest już za późno. Tam musiałby się pojawić prawdziwy autorytet, a ich za wiele nie ma. Tomasz Gollob, gdyby dołączył do Włókniarza, to być może by coś zdziałał, ale to i tak byłaby trudna praca. Wnioski można było wyciągać wcześniej.

Wracając jeszcze do Sparty i Motoru, to nie powinniśmy się obawiać, że oba kluby zdominują PGE Ekstraligę. Kiedyś martwiliśmy się, że coś takiego zrobi Unia Leszno i faktycznie przez kilka lat byli na szczycie, ale nic nie trwa wiecznie. Każda z drużyn ma podobne możliwości, chociaż oczywiście na to mają także wpływ sponsorzy i osoby zarządzające ośrodkami. Różne regulacje jako prezes sama przeżyłam i one do końca się nie sprawdziły. Wszystko to, co jest sztucznie wprowadzane, nie przynosi zamierzonych efektów. Powiększaliśmy ligę, potem ją pomniejszaliśmy, wprowadzaliśmy KSM, następnie go wycofywaliśmy.

Najgorsze, co może być, to brak stabilności. Jeżeli już coś chcemy zmienić, to przedstawmy to wcześniej, dajmy temu szanse i sprawdźmy, czy to działa w dłuższej perspektywie. Jak kluby mają budować składy, skoro wszystko może się zmienić w ciągu jednego sezonu Jedynym sposobem na wyrównanie ligi jest wprowadzenie większej liczby klasowych zawodników na rynek i zapewnienie im odpowiedniego wsparcia. Obniżenie KSM-u spowoduje wyłącznie, że poziom rozgrywek będzie gorszy. Dodatkowo pojawią się kombinacje i żużlowcy oraz drużyny zaczną się do niego dopasowywać.

Powiększenie ligi miałoby sens, jeśli zlikwidowalibyśmy 2. Ligą Żużlową i zostawiono by dwa poziomy rozgrywek. Jeżeli brakuje zawodników dla ośmiu zespołów, to trudno, aby nagle znalazło się ich dla dziesięciu. W mojej ocenie to jeszcze bardziej rozwarstwi Ekstraligę. Wówczas powstanie trzon złożony z mocnych zespołów, a na dole będą te zdecydowanie słabsze. Większa liczba klubów w elicie ma sens wyłącznie, jeśli pojawi się więcej dobrych żużlowców. Bez tego, przy rozszerzeniu PGE Ekstraligi, byłoby jeszcze gorzej, niż jest teraz.

Marta Półtorak

Czytaj także:
Ukradziony silnik Apatora znaleziony w boksie... zawodnika tego klubu. Na miejscu pojawiła się policja
Żużel. Wyczyn Emila Sajfutdinowa. Na taki dorobek w lidze czekał kilkanaście lat

Źródło artykułu: WP SportoweFakty