Żużel. Bartosz Zmarzlik wytłumaczył wybór pola startowego w finale. Obiecał coś swojemu synowi

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Kai'em Huckenbeckiem
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przed Kai'em Huckenbeckiem

Bartosz Zmarzlik na trzecim miejscu zakończył rywalizację o Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Reprezentant Polski po zawodach przyznał, że wynik ten cieszy go podwójnie, bo obiecał coś swojemu synowi, Antoniemu.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=21019]

[/tag]Bartosz Zmarzlik rywalizację o Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff rozpoczął dosyć przeciętnie, bo po trzech seriach startów miał na swoim koncie zaledwie pięć punktów (2,1,2). Druga część rundy zasadniczej też nie była dla niego najlepsza, bo powiększył swój dorobek o trzy oczka (2,1).

W efekcie po dwudziestu wyścigach miał przy swoim nazwisku osiem punktów, ale udało mu się znaleźć w półfinale imprezy na Principality Stadium. To właśnie w nim odniósł pierwsze zwycięstwo tego wieczoru.

- Generalnie, to miałem źle przez cały wieczór. Próbowaliśmy inną korektę na półfinał, bo kiedy, jak nie wtedy. Półfinał to tak naprawdę najważniejszy wyścig dnia i cieszę się, że udało mi się wygrać i ponownie być w finale. Bardzo mi na tym zależało, więc cieszę się, że udało mi się ukończyć zawody na podium - powiedział po zawodach Zmarzlik w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

Reprezentant Polski przed ostatnim wyścigiem postawił na pierwsze pole startowe. Nie tylko ze względu na to, jakie miało ono statystyki. - Jeden szczegół, który mnie cieszy, to taki, że jechałem w czerwonym kasku, bo jak siedziałem w piątek z Antkiem (synem - dop. red.), to obiecałem mu, że tata założy czerwone gogle, bo je nosił cały wieczór (śmiech) - wytłumaczył.

Żużlowiec przyznał, że syn nie chciał za bardzo oddać mu tych gogli, a takie chwile ogromnie go cieszą, bo są miłym, osobistym przeżyciem. A w najważniejszym biegu Zmarzlik musiał się mocno napracować, by wjechać na podium. Zawodnik z Kinic odniósł się także do atmosfery, jaka panowała na walijskim stadionie, gdzie zasiadła liczna grupa polskich fanów.

- Czułem coś niesamowitego, bo jak w półfinale wyprzedziłem, to było tak głośno, że przestałem słyszeć własny motocykl i zastanawiałem się, czy ktoś się za mną nie przewrócił. Na szczęście, to był szał radości, że udało mi się wyprzedzić kolegów i awansować do finału - skomentował.

Czytaj także:
Jest mistrzem świata i mówi, że wciąż się uczy żużla
Zawodnik Tauron Włókniarza bezradnie rozkłada ręce po meczu z Motorem

Komentarze (1)
avatar
yes
3.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Obiecał synowi? Mówi coś do syna swoim głosem i tyle!