Jest mistrzem świata i mówi, że wciąż się uczy żużla. Zdradza, co będzie najlepsze dla Motoru

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mateusz Cierniak

Platinum Motor Lublin wysoko pokonał w sobotę w Częstochowie Tauron Włókniarz (54:36). Mateusz Cierniak do dorobku swojej drużyny dorzucił cztery "oczka". Jak sam przyznał, zaryzykował czymś, co nie wydało.

Mateusz Cierniak często gości na obiekcie w Częstochowie, bo regularnie ściga się tam w imprezach młodzieżowych. I osiąga zadowalające wyniki. Jednak kiedy przychodzi rywalizacja ligowa, to nie idzie mu tak, jakby tego oczekiwał.

W kwietniowym meczu w ramach rundy zasadniczej w starciu z Tauron Włókniarzem Częstochowa wywalczył cztery punkty z bonusem (3,0,1*). Taki sam rezultat miał w sobotę, choć w czterech wyścigach (3,0,1,0).

- Bardzo lubię ten tor i fajnie mi się tutaj jeździ, czy to zawody indywidualne, czy mistrzostwa Polski Par Klubowych do lat 21, które były dwa lata temu, a ja zdobyłem komplet. Czasem jednak czegoś brakuje i tak było tym razem. Zaryzykowałem, a to nie wydało - powiedział Cierniak w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

- Cały czas się uczę. Zbieram doświadczenie z każdego toru, bo są jednak miejsca, gdzie w ciągu sezonu bywam dwa, może trzy razy. I brakuje objeżdżenia na takich owalach - dodał nasz rozmówca.

Platinum Motor Lublin przed rewanżem na własnym torze wypracował sobie osiemnastopunktową przewagę. Tylko kataklizm może odebrać im awans do finału PGE Ekstraligi.

- Tauron Włókniarz ma w swoim składzie zawodników, jak np. Mikkel Michelsen, który przejeździł kilka sezonów w Motorze, czy Maksyma Drabika, który też spędził czas w Lublinie oraz innych dobrych zawodników. Trzeba podejść do tego meczu tak, że jedziemy od zera i to będzie najlepsze wyjście do tego, jak podejść do tego spotkania. Nie można nikogo lekceważyć - skomentował.

Żużlowiec nie ukrywa jednak, że tak wysoka wygrana w pierwszym meczu daje pewien komfort. - Jest trochę spokoju, to na pewno. Jak się popełni błąd, to nie ma takiej dodatkowej adrenaliny, a z tyłu głowy jest, że mamy przewagę i kontrolujemy sytuację - zakończył tarnowianin.

Czytaj także:
Kradziony silnik w boksie Patryka Dudka. Sprawą zajmuje się prokuratura
Wiktor Lampart zostaje w Apatorze Toruń, ale na innych warunkach

Komentarze (4)
avatar
xyz
3.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Regulamin to trzeba zmienić,ale zlikwidować playoffy.jezdza mecze o nic cały rok ,a na koniec kopa jak się ktoś rozłoży.a tak to wogole złamał ta rękę czy tylko my się wydawało ,i sie spieszył Czytaj całość
avatar
KacperU..L
30.08.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Wychowanek to jednak wychowanek.Taka miejscowa perełka na którą się dmucha i chucha.A,jeszcze kiedy taka perełka wyjdzie spod rąk tej no,miejscowej szkółki diamentów no to tylko klatę wystawiać Czytaj całość
avatar
Möchomorek 
30.08.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Spoko, Mateusz to nie jest walka o życie, ale sportowe zawody. Czytaj całość