Tauron Włókniarz Częstochowa zebrał srogie lanie od Platinum Motoru Lublin w pierwszym półfinale PGE Ekstraligi i praktycznie stracił szanse na to, by awansować do finału. Goście wypracowali sobie osiemnaście punktów przewagi, których na własnym terenie już raczej nie roztrwonią.
W czym tkwi problem Włókniarza? Lech Kędziora nie ukrywa, że zasłanianie się torem nie jest żadnym wytłumaczeniem. - Trudno powiedzieć. Rywale byli od nas szybsi, mocniejsi i trzeba im pogratulować - powiedział krótko Jakub Miśkowiak w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Nie ma co o tym myśleć. Pojedziemy tam powalczyć, każdy będzie chciał osiągnąć, jak najlepszy wynik i wierzę, że nam się uda - dodał nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Wychowanek WKM-u Wschowa do dorobku zespołu dorzucił trzy punkty. I choć nie jest to rezultat imponujący, to wydaje się, że był on najwaleczniejszym krajowym ogniwem wśród Lwów. - Nie czułem się najwolniejszy, choć robiłem błędy i dałem się wyprzedzić np. Jarkowi Hampelowi. Gdybym pojechał inaczej, to byłby punkt, czy dwa więcej - skomentował były mistrz świata juniorów.
Jakub Miśkowiak jakiś czas temu w magazynie WP SportoweFakty przyznał, że nie prowadzi rozmów w sprawie nowego kontraktu z Tauron Włókniarzem. Niewykluczone, że zmieni otoczenie, a jednym z najbardziej zainteresowanych klubów jego pozyskaniem jest ebut.pl Stal Gorzów.
Kiedy zapytaliśmy Miśkowiaka, co dalej z jego karierą, odpowiedział: - Na razie jeszcze nie wiem. Sezon trwa, skupiam się na meczach, chcę je pojechać, jak najlepiej, a potem będę myślał nad tym, co dalej - zakończył żużlowiec.
Czytaj także:
Kradziony silnik w boksie Patryka Dudka. Sprawą zajmuje się prokuratura
Wiktor Lampart zostaje w Apatorze Toruń, ale na innych warunkach