Dla Jakuba Miśkowiaka tegoroczne występy były pierwszymi w gronie seniorów. Wychowanek WKM-u Wschowa często podkreślał, że nie obawia się tego momentu swojej kariery, ale na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej.
Jako 21-latek wykręcił średnią biegową 1,860. Często osiągał rewelacyjne wyniki, ale sporo też dawała mu jazda z rówieśnikami, gdzie najczęściej wygrywał. W kolejnym roku była ona niższa o 0,412.
- To nie był łatwy sezon. Pod koniec coś udało się jednak znaleźć i mam nadzieję, że ta prędkość, która była lepsza, niż na początku rozgrywek, będzie równie dobra w przyszłym roku - powiedział Miśkowiak w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Zmarzlik nie był sobą po Grand Prix? "Krew człowieka zalewa"
Zawodnik swoje największe problemy miał na początku sezonu. Mówił wtedy, że kiedy temperatura wzrośnie, to i jego silniki zaczną lepiej pracować. - Dużo rzeczy jest ważnych, a przede wszystkim dopasowanie tych silników - dodał nasz rozmówca.
Dla Jakuba Miśkowiaka niedzielny występ w meczu o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski był ostatnim występem w biało-zielonych barwach. Po kilku latach droga byłego mistrza świata juniorów i częstochowskiego Włókniarza się rozejdzie. - Na razie nie chcę o tym myśleć. Trudno powiedzieć, bo będę zastanawiał się nad tym, gdy emocje opadną - skomentował.
Kiedy zapytaliśmy go, czy ebut.pl Stal Gorzów była jedyną opcją, odpowiedział: - Nie chcę mówić, bo mam jeszcze ważny kontrakt z Tauron Włókniarzem. Co przyniesie przyszłość? Zobaczymy.
Czytaj także:
Zaskakujące słowa Mikkela Michelsena. "Może i nie zasłużyliśmy na medale"
Ząbik o częstochowskim torze. "Pamiętam, kiedy ja jeździłem i nie różni się za wiele"