Zwycięstwem 51:39 zakończyło się pierwsze starcie pomiędzy zespołami z Lublina i Wrocławia. Gospodarze stopniowo powiększali przewagę. Ekipa Dariusza Śledzia wygrała dwa biegi,, a w kilku remisowała. Jak ten rezultat odbiera Jack Holder?
- Mieliśmy bardzo dobre zawody. Chcieliśmy zgarnąć jeszcze więcej punktów, ale dwanaście to solidna zaliczka. To było ostatnie spotkanie w Lublinie, chcieliśmy wejść w ten mecz mocno i pokonać ich jak najwyżej. Zawsze lepiej jest mieć dwanaście niż mieć dwa przewagi - ocenia.
Australijczyk zdaje sobie sprawę, że jego dorobek mógł być znacznie większy (8+1), lecz podobnie jak koledzy miał pewne problemy.
ZOBACZ WIDEO: Falubaz dostał prezenty od rywali. "Jestem pewny ich utrzymania"
- Wydaje mi się, że było dosyć dobrze. Czułem prędkość na tym torze, robiliśmy kilka zmian w trakcie meczu. Rozmawialiśmy ze sobą i czuliśmy, że nawierzchnia jest trochę inna niż zwykle. Tor był dla nas podchwytliwy. Nie czułem się na nim takiego komfortu jak zawsze. Wygrałem jeden bieg, co prawda, ale potem przyjechałem na końcu. Mamy dwanaście z przodu, jedziemy na drugi finał - tłumaczy Holder.
Motor Lublin prezentuje się w tym roku bardzo dobrze, a wrocławianie jako jedyni byli w stanie triumfować w Kozim Grodzie w ostatnich latach. Na pewno jest to rywal innego kalibru niż pozostałe kluby.
- Tak, przeciwnik był mocniejszy, ale tor był inny. Nie każdy z czas czuł swobodę jazdy na nim. Potrafiliśmy wygrywać biegi, po czym nie było z tego radości, brakowało momentami prędkości - podkreśla stały uczestnik Speedway Grand Prix.
Holder nie był tak błyskotliwy jak ostatnio, zdołał zdobyć jedną trójkę. W jednym z wyścigów stracił też miejsce na rzecz Daniela Bewleya.
- Na pewno był szybszy niż ja. Zresztą uzbierał dużo punktów. Nie do końca wiedziałem, jak miałem poruszać się po tym torze. Starałem się uporządkować swoją jazdę. Słyszałem go, że nadciąga, dlatego próbowałem zmienić trochę linię jazdy, aby go zablokować. Strata pozycji na ostatnich łuku na pewno boli - dodaje reprezentant klubu z Lublina.
Przed spotkaniem wiele mówiło się o potencjalnej wysokiej wygranej Motoru. Niektórzy twierdzili, że bez dwóch swoich liderów Sparta będzie pozbawiona szans w rewanżu. Dobre występy Bewleya, jak i Artioma Łaguty sprawiają, że 5-krotni DMP mają jeszcze o co jechać.
- Nawet jeżeli nie mieli Woffy'ego czy Maćka, to nie było przyjemnie. Posiadają takich zawodników, którzy potrafią wziąć odpowiedzialność za ich biegi. Może byli troszeczkę słabsi, ale nie na tyle, by spotkanie było łatwe, a to przecież finał, tutaj zawsze jest trudno - komentuje Holder.
W rundzie zasadniczej żużlowcy Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy zwyciężyli na Stadionie Olimpijskim. Czy to pomoże Motorowi znaleźć optymalne rozwiązania na rewanż?
- Jedziemy do Wrocławia z planem, który chcemy wykonać. Na pewno możemy się czymś sugerować. Każdy z nas miał okazję tam jeździć. Jednak to będzie nowy dzień, musimy dobrze wyciągnąć wnioski, zobaczyć tor i dobrze pojechać. Klucz do sukcesu? Każdy wykona swoją pracę. Dobra współpraca ze sobą. I powinno być dobrze - przekonuje Jack Holder.
Lubisz żużlowe historie? Zajrzyj TUTAJ
Czytaj także:
Żużel. Betard Sparta wyciągnęła z wyniku ile mogła. Nierówna forma liderów Platinum Motoru