Problemy Henrika Mollera zaczęły się w związku z działaniami klubu Esbjerg Vikings. Ten 1 czerwca wysłał maila do nieżyjącego już przewodniczącego duńskiej federacji (DMU) Jorgena Bitscha, w którym przedstawił szereg zarzutów pod adresem asystenta trenera reprezentacji. Zażądał też zwolnienia Mollera z pełnionej funkcji.
Moller w rozmowie z Bitschem zaprzeczył, aby formułowane przeciwko niemu zarzuty były prawdziwe. We wrześniu sprawę nagłośnił jednak dziennik "BT", który dotarł do licznych faktur i umów zawartych przez byłego żużlowca. Wynikało z nich, że Duńczyk nie wywiązywał się z obietnic i posiadał szereg zaległości finansowych u klubowych i reprezentacyjnych sponsorów.
"Komitet Wykonawczy DMU postrzega sprawę jako problem klubu Esbjerg Vikings Motorsport, za którą federacja nie jest odpowiedzialna. Uważamy, że są to sprawy prywatne Henrika Mollera i tak je traktujemy" - tak w sierpniu w mailu do redakcji "BT" napisał nowy szef związku, Ole Hansen. Minęło kilka tygodni i kluczowa osoba w DMU najwidoczniej zmieniła zdanie.
ZOBACZ WIDEO: Tak walczy się w finale PGE Ekstraligi! Szalony bieg Łaguty
Być może wpływ na decyzję federacji miało oświadczenie dwóch sponsorów - PLR Transport APS oraz Hans Sorensen Transport. Obie ogłosiły, że nie zamierzają sponsorować żużla, dopóki działać w nim będzie osoba, która wystawia podejrzane faktury, a następnie unika płatności.
"Jako przedsiębiorcy uważamy za naganne to, że Henrik Moller wykorzystuje sieć sponsorów w różnych klubach żużlowych, a następnie czerpie z tego zyski. Dlatego trudno będzie nam w przyszłości wspierać sport żużlowy i doradzamy wszystkim pozostałym firmom, aby nie angażowały się w działania Henrika Mollera" - napisano w komunikacie.
Dopiero nagłośnienie sprawy przez "BT" sprawiło, że Moller uregulował część faktur i zaczął płacić za usługi świadczone przez wspomnianych sponsorów. Jednak do końca sprawy daleka droga. Jedna z poszkodowanych firm, PS Porte, poszła nawet do sądu i wkrótce powinna rozpocząć egzekucję komorniczą względem byłego żużlowca.
- Nie ma osób, którym odmówiłbym zapłaty, ale wydarzyły się pewne rzeczy, o których nie wiedziałem. Musiałem je w końcu rozwiązać i tak zrobiłem - broni się Moller przed zarzutami, ale jego słowa nie przekonały władz DMU. Zaprzecza też, aby celowo unikał kontaktu z firmami, które wysuwają zarzuty pod jego adresem.
- Zawsze można się ze mną skontaktować. Zawsze oddzwaniam, tak jak to robię w pana przypadku. Wszyscy chodzą do pracy, spotykają się, podróżują samolotami. Robię to dość często i dlatego mój telefon bywa poza zasięgiem. Jeśli ktoś nie zostawia wiadomości, to trudno odpowiedzieć - dodaje.
"Wprowadzenie nowej struktury w DMU sprawiło, iż dostrzegliśmy potrzebę zwolnienia asystenta trenera Henrika Mollera. Zdecydowaliśmy się zrobić to w trybie natychmiastowym, w związku z czym Henrik ma już za sobą ostatni dzień pracy dla związku" - przekazano w komunikacie DMU.
Czytaj także:
- Niesłuszna dyskwalifikacja Zmarzlika? Jedna z osób funkcyjnych zabrała głos
- Nie są zainteresowani Nickim Pedersenem. Duńczyk rozczarowany