Żużel. Pedersen nie traci nadziei. Ujawnił szczegóły rozmów z klubami

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Sytuacja Nickiego Pedersena to największa niespodzianka na tegorocznej giełdzie transferowej. 16. zawodnik tegorocznej PGE Ekstraligi wciąż nie znalazł sobie klubu na kolejne rozgrywki. - Obecnie mam 2-3 oferty - przyznaje 46-latek.

Wiele wskazuje na to, że trzykrotny mistrz świata musi pogodzić się z tym, że kolejny sezon spędzi w Polsce w 1. LŻ. Jak sam potwierdza, w obecnej chwili nie ma żadnej oferty z PGE Ekstraligi, a negocjacje prowadzi jedynie z klubami z niższego poziomu rozgrywkowego.

Jak udało nam się ustalić, w grze o transfer zawodnika wciąż są przedstawiciele H.Skrzydlewska Orła Łódź, Abramczyk Polonii Bydgoszcz i Texom Stal Rzeszów.

- Nie chcę mówić o konkretnych klubach, bo na razie z żadnym z nich negocjacje nie są na tyle zaawansowane, bym dostał do wglądu wzór kontraktu na kolejny sezon. Rozmawiam z przedstawicielami trzech klubów i wydaje się, że w przyszłym sezonie będę się ścigał w 1. LŻ. Mogę jedynie potwierdzić, że nie mam ofert z żadnego ekstraligowego zespołu - przyznał Nicki Pedersen.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Hampel, Kępa, Korościel i Gajewski

Jeszcze niedawno wydawało się, że największe szanse na pozyskanie zawodnika mają łodzianie, ale teraz nie jest to już takie pewne. Blisko Orła jest choćby Luke Becker, a już wcześniej w Łodzi dogadał się Oliver Berntzon. Jeśli Pedersen ostatecznie trafiłby do tego zespołu, to zapewne jeden z nich dostałby wolną rękę w szukaniu sobie nowego klubu.

Podobnie sytuacja wygląda w Bydgoszczy, która już doszła do porozumienia z Andreasem Lyagerem, ale nie zakończyła działań na rynku transferowym i cały czas uważnie przygląda się sytuacji. Ewentualny transfer Pedersena, mógłby sprawić, że Polonia znów biłaby się o awans do elity.

W Rzeszowie z kolei na razie zwlekali z rozmowami z obcokrajowcami z innych klubów, bo czekali na wyniki pierwszego meczu finałowego. Być może dobry wynik przeciwko gnieźnianom skłoni ich do mocniejszych rozmów. Dla Duńczyka byłaby to ciekawa opcja, bo jak sam przyznaje ma z tego klubu znakomite wspomnienia, bo w sezonach 2006-2007 i 2013 był w życiowej formie.

Czytaj więcej:
Zmarzlik: Rwałem sobie włosy z głowy, choć już prawie łysy jestem
Niesportowe zachowanie? Organizatorzy podjęli interwencję

Źródło artykułu: WP SportoweFakty