Po dziewięciu z dziesięciu rund Grand Prix 2023 w tabeli punktowej cyklu ciasno było na miejscach od piątego do ósmego. Daniel Bewley przewodził tej grupie, mając punkt przewagi nad Robertem Lambertem, trzy nad Leonem Madsenem i osiem nad Jasonem Doyle'em. Na toruńskiej Motoarenie rozstrzygała się więc kwestia tego, kto utrzyma się w TOP6, a kto znajdzie się pod kreską.
W osiemnastym wyścigu pod taśmą ustawili się: Bewley, Lambert, Max Fricke i Luke Becker. Brytyjczycy i Australijczyk walczyli o awans do półfinału. Po starcie na prowadzenie wysforował się Bewley, za którym zaczął gnać Lambert. Pozostali nie liczyli się w walce, choć przy takim układzie nie bez znaczenia był fakt, że Becker jechał przed Fricke'em.
Lambert w swoim stylu wywierał presję na młodszym o rok rodaku, cały czas "siedząc" mu na tylnym kole. Pokazywał się mu czy to z prawej, czy to z lewej strony. Na czwartym okrążeniu wiedział już, jak będzie atakować Bewleya. Wybrał się szerzej na wyjeździe z pierwszego łuku i w drugi wjechał środkiem toru. Szerzej nie musiał, ponieważ rywal trzymał konsekwentnie krawężnik. Na wjeździe w ostatnią prostą Lambert wyprzedził go i wpadł na metę pierwszy.
To była firmowa jazda brytyjskiego żużlowca, który w maju w podobnym stylu mijał w meczu ligowym Bartosza Zmarzlika. Ten atak oznaczał, że Bewley odpadł z turnieju, a z uwagi na to, że do półfinału wjechali właśnie Lambert i Fricke, a także Madsen, sprawiło to, że rudowłosy jeździec spadł na siódme miejsce w "generalce" i musiał czekać na stałą "dziką kartę". Zaproszenie to ostatecznie otrzymał, co rzecz jasna żadną niespodzianką nie było.
Zobacz pościg Lamberta za Bewleyem w Grand Prix Polski w Toruniu:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Najlepiej punktujący w PGE Ekstralidze. Lider zestawienia deklasuje inne gwiazdy
Wybraliśmy najlepsze transfery w PGE Ekstralidze. Głośny powrót legendy do Falubazu