54-latek w trakcie rozgrywek ligowych zajmuje się prowadzeniem pierwszej drużyny Betard Sparty Wrocław, choć oczywiście odpowiada również za inne elementy, jak chociażby przygotowanie toru.
W ostatnim tygodniu lipca na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu zorganizowano Drużynowy Puchar Świata. To jednak wcale nie oznaczało kilku dni wolnych dla szkoleniowca dolnośląskiej ekipy.
Dariusz Śledź w trakcie żużlowego mundialu cały czas współpracował z Philem Morrisem i pozostałymi organizatorami. W rozmowie z portalem wts.pl przyznał, że cała impreza była ogromnym przedsięwzięciem, a kibice byli zadowoleni z końcowego efektu. Pomocne w tym wszystkim było duże doświadczenie pracowników klubu, nabyte przy okazji organizowania jednej z rund Speedway Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO: W Grand Prix jechał ze złamaną ręką. Ujawnia co stało się później
- Zawody były niezwykle długie, a każdy dzień przynosił coś nowego. Realizowaliśmy skrupulatnie przygotowany plan. Cieszę się, że dobrnęliśmy do sobotniej nocy w dobrym tempie i z uśmiechem na twarzy, choć podmęczeni. Po finale przybiliśmy przysłowiowe piątki i szybko wróciliśmy do trybu ligowego. Wrocław, nasz klub i kibice, dopisali w tym roku kolejny fantastyczny rozdział żużlowej historii. Cieszę się, że mogłem w tym przedsięwzięciu uczestniczyć - powiedział były żużlowiec.
Trzeba faktycznie przyznać, że DPŚ okazał się jedną z lepszych imprez w tegorocznym kalendarzu. Aczkolwiek na pewno problemem była frekwencja na trybunach w trakcie półfinałów oraz barażu. Wówczas na wrocławski obiekt nie przybyło zbyt wielu kibiców. Sam finał to już zupełnie osobna historia. Na stadionie zasiadł komplet publiczności i chociaż przeważali Polacy, to można było spotkać fanów z różnych krajów.
- Czuć było przez cały tydzień taką niesamowitą atmosferę w okolicach Stadionu Olimpijskiego i w mieście. Cztery turnieje z tym niebywałym finałem na pewno pozostaną w pamięci kibiców na bardzo długo. W mojej zresztą też. To był niesamowity wieczór. Tyle dramaturgii i zwrotów akcji na torze, zacięta walka i ostatni bieg. Cały czas mam przed oczami tę niesamowitą akcję Macieja Janowskiego, a potem radość w parku maszyn, na torze i trybunach - podsumował Dariusz Śledź.
Czytaj także:
- Żużel. Oni zdobywają ostatnio najwięcej bonusów. Zawodnicy Sparty i Motoru przewodzą zestawieniu
- Żużel. Kolejny ważny transfer stał się faktem! Mają byłą gwiazdę PGE Ekstraligi